Tadeuszu, siewki prześliczne!
Pokazuj nam jak najwięcej takich piękności- zresztą- po taaakich rodzicach... Człowiek siedzi przed monitorem i tylko się "szczerzy" do niego.
Tadeuszu ! WOW !!!! "Króliczek" jak z czarodziejskiego kapelusza ! Niczym "MAG" na liliowcowej łączce ! TY to dopiero jesteś "ugotowany". Ale nie dziwię się - PO TAKICH EFEKTACH-to dopiero dostaje się kopa...nic nie zdoła Cię już zatrzymać ! Jak to kiedyś Śnieżka powiedziała- cudze chwalicie a swego ? Stwierdzam, że nic już nam nie brakuje do Amerykanów. My Polacy, czyli Wy niestrudzeni hodowcy coraz to piękniejszych odmian możecie wysoko głowy podnieść do góry... i rejestrować swoje podmiany. A jak jest z odpornością w naszym klimacie coraz piękniejszych ale czy nie delikatniejszych kwiatów?
EWA
Ironia życia leży w tym, że żyje się do przodu, a rozumie do tyłu.
Witaj Ewo.
Odporność naszych liliowców jest bardzo ważna,ogólnie liliowiec jest rośliną odporną ale kiedy docierają do naszego klimatu rośliny z takiego terenu jak Floryda to niestety musimy zdawać sprawę że będą one delikatniejsze od tych które rosną w naszym ogrodzie od kilkunastu lat.rośliny te muszą się uodpornić na nasze zimy i niestety część z nich może tych zim nie przetrwać i musimy to brać pod uwagę.Oczywiście wiąże się to z pewnymi stratami finansowymi.Ewo niestety nie ma reguły które przetrwają a które wypadną,na co składa się wiele czynników.u mnie czasami wypadnie sadzonka odmiany posadzonej od tej samej odmiany o 40cm.Niestety musimy starać się krzyżować odmiany delikatniejsze czyli zazwyczaj evergriny,ale i semievergriny z dormantami.Ale niestety najładniejsze kwiaty bywają evergrinami.Ja przed ostatnią zimą postanowiłem zrobić eksperyment z okrywaniem i moje poletko ponad trzech tysięcy siewek postanowiłem okryć tylko w połowie nie patrząc czy to ev,czy dor.Na dzień dzisiejszy jest kilkanaście sadzonek które prawdopodobnie wypadły ale jeszcze nie mam pewności bo mogą jeszcze odbić.Pozostałe mają się dobrze,wiem że zima nie była taka zła.W moim ogrodzie w ostatnich dwóch latach pojawiło się sporo dormantów od takich hodowców jak Howard ,Gossard czy Korth,wszystko po to by zapylać nimi inne moje odmiany delikatniejsze.Niestety Ewo nie jest to zadanie na jeden sezon lecz na parę dobrych lat aby można było zauważyć wyniki takiego działania.Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na coś takiego-większość odmian kwitnących od lat w naszym ogrodzie kiedyś dotarła do nas z tej strefy klimatycznej ciepłej i te w początkowym okresie miały problem z aklimatyzacją,ale te które przetrwały to cieszą do dziś nasze oczy swoim kwitnieniem.Pozdrawiam Tadeusz
Oj, drażnią podniebienie i to jak...Na dodatek piękny motyl na zdjęciu ze śliczną siewką.. Tadeo- ciekawe Masz spostrzeżenia dotyczące delikatnych odmian.
Jestem ciekawa, czy jeśli jakaś siewka nie przetrwa naszej zimy. To inne siewki z tej samej krzyżówki mają szansę na aklimatyzację?
justus27 pisze:Oj, drażnią podniebienie i to jak...Na dodatek piękny motyl na zdjęciu ze śliczną siewką.. Tadeo- ciekawe Masz spostrzeżenia dotyczące delikatnych odmian.
Jestem ciekawa, czy jeśli jakaś siewka nie przetrwa naszej zimy. To inne siewki z tej samej krzyżówki mają szansę na aklimatyzację?
Oczywiście że mają szansę.Jak najbardziej.Oczywiście że będą odmiany podatne na przemarzania,jeżeli będzie to odmiana ciekawa szczególnie do zapylań i tworzenia nowych odmian to możemy o taką odmianę szczególnie zadbać.ale z drugiej strony jeżeli taka odmiana ma takie cechy to prawdopodobnie będzie je przenosić na potomstwo.No i znowu mamy problem. .Amerykańscy hodowcy- przynajmniej część z nich,na zasadzie wymiany wysyłają swoje siewki do innych hodowców w innej strefie klimatycznej aby sprawdzić jak dana sadzonka zachowuje się w innej strefie.