Ewa7, no mam nadzieję, że będzie się działo. Czekam na to niecierpliwie.
Pulpa, chyba to w tym tkwi przyczyna zmęczenia, choć pamiętam, że keidyś też wiosną byłam zawsze bez sił, a potem się rozkręcałam. Może teraz owo rozkręcenie odbywa się wolniej.
Cyma, z turzycami to u mnie jest tak, że zależy to od gatunku. Niektóre przycinam, a inne tylko wyczesuję lub w ogóle nie ruszam.
Moje ulubione
Frosted Curls. Przycięłam im końcówki, a potem wyczesałam. Ja badzo lubię tę czynność, zupełnie jakbym czesała włosy.
Evergoldy pozostały nietknięte przez zimę, nie ucięłam im ani jednego źdźbła
Turzyca
Bronze Form, też ma przycięte końcówki. Mój M zawsze się niepokoi, że "coś ci tutaj uschło".
Turzyca
Bronzita - tylko wyskubałam liście. Lubię jej miedziany połysk w slońcu.
Kostrzewy wyglądają idealnie. Tutaj
Golden Toupee.
A tu zieloniutka kostrzewa
Pit Carlit.
Śmiałek - jeżyk
Tatarak - pasiaczek
