Minął pierwszy rok z Wami, minęło 80 stron, powolutku rozpoczyna się nowy sezon. Wszystko tak pięknie się zbiegło, wiec cóż innego mi pozostało poza założeniem nowego wątku
 W dalszym ciągu liczę na Waszą obecność i nieocenioną pomoc i wsparcie w temacie ogrodu. No bo przecież kto jak kto, ale to Wy jesteście największym, najwspanialszym źródłem wiedzy, porad, a czasem pocieszenia gdy jakaś roślinka za nic na świecie nie chce rosnąć w moim ogrodzie. Za to i za ten wspólny rok serdecznie Wam dziękuję
 W dalszym ciągu liczę na Waszą obecność i nieocenioną pomoc i wsparcie w temacie ogrodu. No bo przecież kto jak kto, ale to Wy jesteście największym, najwspanialszym źródłem wiedzy, porad, a czasem pocieszenia gdy jakaś roślinka za nic na świecie nie chce rosnąć w moim ogrodzie. Za to i za ten wspólny rok serdecznie Wam dziękuję    
 Dla przypomnienia;
Od prawie 4 lat wraz z mężem Piotrkiem i małym Kubusiem wijemy sobie gniazdko na 1000 metrach w podwarszawskiej wsi. Choć 'podwarszawska' to może zbyt górnolotne stwierdzenie, ale miło jest powiedzieć ze mieszkamy na przedmieściach stolicy
 Oboje mieszczuchy z pochodzenia i natury stawiamy codziennie czoła realiom mieszkania w domku. I powiem Wam, ze idzie nam już coraz lepiej-Piotrek rąbie drewno w ciągu 3 dni, a nie jak na początku-3 miesięcy. Ja też coraz sprawniej rozpalam tym drewnem w kominku. I szpadel jakoś pewniej leży w dłoni; i ciemność wieczorna, bez miejskich świateł już nie taka straszna. Wszystko idzie ku lepszemu, choć na początku żałowaliśmy podjętej decyzji o przeprowadzce z daleka od rodziny i miejsc z których pochodzimy. Może między innymi dlatego, ze na początku już po przeprowadzce podwórko i 'ogród' wyglądały tak:
  Oboje mieszczuchy z pochodzenia i natury stawiamy codziennie czoła realiom mieszkania w domku. I powiem Wam, ze idzie nam już coraz lepiej-Piotrek rąbie drewno w ciągu 3 dni, a nie jak na początku-3 miesięcy. Ja też coraz sprawniej rozpalam tym drewnem w kominku. I szpadel jakoś pewniej leży w dłoni; i ciemność wieczorna, bez miejskich świateł już nie taka straszna. Wszystko idzie ku lepszemu, choć na początku żałowaliśmy podjętej decyzji o przeprowadzce z daleka od rodziny i miejsc z których pochodzimy. Może między innymi dlatego, ze na początku już po przeprowadzce podwórko i 'ogród' wyglądały tak:


Dopiero wiosną 2013 udało nam się doprowadzić ziemię do stanu używalności i powolutku krok po kroku zaczęliśmy tworzyć ogród. Praca w nim leżała głównie w moich rękach bo będąc na urlopie wychowawczym miałam po prostu więcej czasu, ale i samozaparcia. Tym sposobem stworzyłam miejsce które kocham. W którym uwielbiam pracować i które przynosi mi radość i ukojenie. Na szczęście Piotrek daje mi całkowitą swobodę w tworzeniu ogrodu wiec sadzę to co sama uwielbiam-przede wszystkim byliny. A szczególnie dalie, floksy, ostróżki, złocienie, mieczyki...a zresztą chyba nie ma kwiatów którym potrafię się oprzeć. Po prostu większym sentymentem darzę te, które pamiętam z ogrodu babci. Ramę ogrodu tworzą głównie drzewa i krzewy liściaste. Bardzo je lubię i choć śmiecą jesienią okrutnie to nie wyobrażam sobie mojego miejsca bez nich. Wierzby i brzozy szczególnie upodobały sobie moją gliniastą, żyzną choć słabo przepuszczalną ziemię, a ja je sobie upodobałam.
I tym to sposobem-pokrótce-stworzyłam swój ogródek, który wygląda tak:













Serdecznie zapraszam




 Tylko mojej mamie ten awatarek się nie podoba. Ponoć wyglądam na nim jak snobka i kazała mi wrócić do poprzedniego
 Tylko mojej mamie ten awatarek się nie podoba. Ponoć wyglądam na nim jak snobka i kazała mi wrócić do poprzedniego   
   

 
 





 Na tych fotkach dopiero widać bogactwo roślin, widzę kilka kępek ostróżek...podwiązujesz je do palików
 Na tych fotkach dopiero widać bogactwo roślin, widzę kilka kępek ostróżek...podwiązujesz je do palików 

 
 
 Ogród pięknie się prezentuje a z takim słodkim pomocnikiem jak Kubuś będzie jeszcze cudniej
 Ogród pięknie się prezentuje a z takim słodkim pomocnikiem jak Kubuś będzie jeszcze cudniej 

 .
. 
 
		
