Magda, ja pryskałam zgodnie z uwagami Ilonki , miesanką Magusa i Nissoranu, Teraz bacznie obserwuję, ale widzę , ze kilka opornych będzie się kwalifikowało na kolejne pryskanie.
Krysiu, walczę,walczę z całych sił. I wygram oczywiście
Karolinko, obyło sie bez operacji, ale po przejściu tego wszystkiego jednak żałuję swojej decyzji. Myslę, że szybciej bym stanęła na nogi. Teraz, mimo rehabilitacji, ćiwczen w domu nadal noga puchnie i boli zwłaszcza wieczorami, a chodzenie, to raczej takie kacze, a nie czlowiecze

. Mój fiołek, to z pewnością nie Rita Hilton, tamten ma różowe kwiatuszki, mój to soczysty fiolet.
Justynko, no własnie okazuje się, że bardzo łatwo można przegapić ,,ten moment,, Często juz jest za póżno i kwiaty niestety giną. Mam nadzieje, ze wygram i rzeczywiście trzeba myśleć o profilaktyce.
Blueberry- dziękuję za wizytę. Dla mnie jestes mistrzynią piękna zatrzymanego w kadrze. Czasem nawet nie wiem co mam u Ciebie napisać, żeby nie było to takie trywialne, ale odejmuje mi język, więc tylko patrzę, patrzę .
A teraz kilka obrazków

.
Kolejne dni, kolejne stadia...tylko, kurcze ten kolor. Zupełnie nie chce wyjść fioletowy.
Cieszę się, mimo, że to tylko jeden kwiatek, bo tak go spryskałam, że miałam obawy, czy się rozwinie
a tu cebulica, którą dostałam jako gratis przy jesiennych zakupach od Justus
w szczepkach hortensji budzą się liście, a korzonków nie widać

I mam nadzieję, ze coś się rozwinie
