Cześć wszystkim, którzy wiernie wiszą na płocie zielonych pokoi 
.
Nie macie pojęcia, jak ja nie lubię przedwiośnia
. Jest takie chwiejne, zaśmiecone, brudne i bałaganiarskie. I nawet te nieliczne budzące się rośliny w tym ogólnym śmietniku wyglądają żałośnie. Jedyny plus tej pory roku to zapowiedź lepszych czasów i dla ogrodu, i dla ogrodnika...
Zabrałam się wczoraj do drastycznego przycięcia nadmiernie rozbuchanego żywopłotu z ałyczy przy płocie
Filozofa. Ten ostatni natychmiast wynurzył się ze swojej pieczary i (jak rebe z dowcipu) dalejże udzielać mi światłych rad. A to, że trzeba się było zastanowić, zanim się krzaki posadziło, a to, że może lepiej byłoby piłą spalinową niż sekatorem, a tak w ogóle, to najlepiej wziąć wózek widłowy albo glebogryzarkę... Odpowiedziałam, że nie skorzystam z jego dobrych rad ze stu powodów. Po pierwsze - nie mam żadnego z tych urządzeń...

. I w tym momencie trach!!! i mój mocarny sekator do gałęzi rozleciał się na dwie części

.
Chciałam przynajmniej spalić to, co mi zostało, póki suche, ale, jak na złość, pani Porządnicka obwiesiła swój balkon garderobą... i nici, a zapowiadane są opady.
Tym sposobem zniechęciłam się do robót polowych...
Justi
, witaj!
Myślę, że pół Polski, to bez śniegu, już rozpoczęło sezon. Zawsze mi się zdaje, że jesienią zostawiam ogród w idealnym porządku, a tu na wiosnę bałagan jak ta lala. Ciekawe, skąd się wziął... Na pewno nie będę się wzruszać jesiennym szumem miskanta giganteusa, tylko zetnę gadzinę, bo najbardziej denerwują mnie wiosną jego "pióra" fruwające po całym ogrodzie.
Anabelle tnę jesienią, kiedy zrudzieją "kalafiory", bo mnie denerwują, a potem, krótko, wiosną. Nie wiem, kiedy Ty tniesz hortensje ogrodowe, ale myślę, że już można. Dla ciekawych: każdy obcięty patyk wetknięty w ziemię zamienia się w sadzonkę, więc po co przepłacać...
Ewozawady 
, no właśnie takie jest rozkisłe, wstrętne przedwiośnie

. Też byłabym zła, ale ja będę się raczej złościć na brak wilgoci w glebie.
Nad kłosowcami nie ma co dumać, trzeba kupować. Odmian swoich nie pamiętam, ale jedno wiem - te niebiesko-szare rosną i kwitną bez łaski, natomiast różowe zimują mizernie. Z innymi nie miałam przyjemności. Miałabym chęć jeszcze na białe, ale ich nigdzie nie ma. Jest to moja ulubiona bylina.
Z liliami (większość faktycznie z L.) mam to samo. Też przesadzałam jesienią i cebule były jak byki

.
Lecisz dokazywać na deskach? Relacja będzie? Może być u mnie.
Aprilku 
, coś krótko poszalałaś na śniegu

.
Kominek, ruda na kolanach, kieliszeczek w garści - cudnie! i wspomnienie lata!
Trawkom też zrobiłaś
kęsim, i dobrze.
Cześć,
Pepsi! Masz na myśli świerk srebrny? Jeśli tak, to kupiłam szczepiony, ale rośnie strasznie szybko wzwyż i wszerz, więc cięcie jest niezbędne. Boję się, że zasłoni róże...
Szuwarek w rzeczy samej pcha się w obiektyw. A
Ibrakadabra? Zanim nastawię aparat - już jej nie ma, lata jak diabeł po sośnie! Ale zaraz wyrównam parytet

.
O,
Tamaryszek też bywa w Dolomitach

! Fajne byłoby niespodziewane forumowe spotkanie w tych górach.
Faktycznie, nazwanie gustownymi dekoracji zimowych w Alpach wyjątkowo gryzie się z zalewem krasnalków i innych dość kiczowatych ozdóbek

.
Moje koty, a
Szuwarek zwłaszcza, to znane forumowe rozśmieszacze.
Elwi 
, uznanie dla gór to stara sprawa, kiedyś jeździłam w Tatry prawie co roku, ale latem lub jesienią. Nowością były olbrzymie Alpy, różowo-złote skały Dolomitów i zima w górach.
W "mojej" wsi Mazzin stoi grupa czterech takich zlodowaciałych fontann. Widziałam je też w innych miasteczkach, ale zdjęcia zostały w innym aparacie

.
Jaka jest geneza tych fontann? Myślę, że pieniądze. Są one tak atrakcyjne, że nie szkoda na nie wody i (ewentualnie) popękanych rur. Jak się pomyśli o tysiącach wyciągów, kursujących góra-dół non stop, to czym jest koszt tej wody, zresztą prawdopodobnie branej z potoków...
Wiosny u Ciebie jeszcze nie widać, u mnie zresztą też, choć śniegu i mrozu nie ma. Popławimy się więc jeszcze w ciepełku i urokach minionego lata

.
PS. Akurat te dwa koty tak się wobec siebie zachowują zawsze i od zawsze...
Lisico
Dopiero weszliśmy w
Rok Kozy, który ma sprzyjać inspiracji i pomysłom?
To ja go wyprzedziłam zeszłego lata. Po takiej rewolucji, jaką przeszły zielone pokoje wówczas, kolejnej już by chyba nie zniosły... No, chyba żeby zastosować zalecane przez Filozofa glebogryzarkę i wózek widłowy

.
Zatem w
Roku Kozy usiądę i zobaczę, co narobiłam najlepszego...
PS. Inne źródła podają, że 2015 to rok
Ziemskiej Owcy 
.
Za chwilkę refren do szóstej zwrotki. Zostańcie Państwo z nami...