Swojskie i zdrowe wyroby Bogdana

[tralaluszy]

Nie wiem dlaczego,ale za żadnym razem nie ma w moich wędlinach galaretki, czy to w słoiku, czy szynkowarze. Teraz zrobiłam karkóweczkę w słoiku, wyglądała jakby była w galaretce, ale po otwarciu okazało się,że wcale płyn nie stężał. Dlaczego???

[boggi]

Płyn nie bardzo stężeje, bo nie ma co go związać. Troszeczkę sam od siebie nabiera lekko stałej struktury. Trzeba byłoby dodać żelatynę albo skórki bądź emulsję ze skórek wieprzowych.
Ja się tym nie przejmuję, mój Hubert zjada galaretkę łyżeczką zaraz po wyjęciu mięska ze słoika.

[tralaluszy]

U mnie się wylało, rosół dosłownie...
Tak wyglądało przed otworzeniem


A tak po wyjęciu

[wosiek67]

No kurczaczek smakowicie to wygląda do tego pełne szkło i można biesiadować choćby do rana.

[tralaluszy]

Na "choćby do rana" to musiałoby być więcej słoiczków

[boggi]

Tak jak pisałem wcześniej, można dodać żelatynę i będzie twardsza galaretka

[tralaluszy]

Chyba tak będę robić, bo nigdy mi się nie udała galaretka. Zobaczę ten drugi słoik, może po pobycie w lodówce stężeje nieco.

[boggi]

Po pobycie w lodówce lekko stężeje ale szału nie będzie.
Poza tym to smak w porządeczku chyba

[tralaluszy]

Oj tak

[franus]

Zamiast żelatyny ja daję mięso z golonki wtedy wychodzi galaretka, pozdrawiam.

[tralaluszy]

Ja właśnie miałam kupić golonkę, ale wzięłam całą łopatkę i pół karkówki, więc już sił nie miałam taszczyć

[tralaluszy]

Ten drugi słoiczek po pobycie w lodówce ma galaretkę

[Slawgos]

To ja jeszcze mam pytanie odnośnie konsystencji nie galaretki, ale reszty mięsnej. U mnie po wyjęciu ze słoika zawartość nie stanowi takiej całości, jak na Waszych zdjęciach tylko porozpadało się na takie kawałki mięsne, jakie wsadzałem do słoika. Jeść się da, tylko musze się namęczyć, żeby pokroić mięsko na kanapki. I tu pojawia się pytanie: gdzie robię błąd? Przy wkładaniu mięsa do słoika (powinienem kroić większe kawałki?), czy po prostu mam nieodpowiednie słoiki i przy wyjmowaniu całość musi się rozpaść na mniejsze kawałki?

[boggi]

Sztuka polega na dokładnym wyrobieniu mięsa, wyrabiamy, masujemy, masujemy aż nas zabolą ręce, jak już bolą , to dalej mieszamy.
Mięso puści tzw. klej i wtedy jest ok. słoiki też są ważne, najlepiej stożkowe dołem węższe.
To tak w skrócie proces wyrabiania farszu

[tralaluszy]

Ja swoje uklepałam dość mocno,żeby przylegały do siebie.