selli7 pisze:Te kupne to wyhodowane kultywary, obliczone na urodę nie trwałość.
Święta prawda. Moja cudownie wybarwiona prymulka wytrzymała tylko 3 tyg. Obecnie kwiatki są drobniutkie, bladziutkie, a nawet białe. Próbowałam już wszystkiego - dużo wody, mniej wody, odżywka do kwitnących, Biohumus - wszystko na nic. Stoi w nieocieplanym pokoju w temp. 15°C i wszystko zwiędło, a chciałam aby wytrwała jeszcze trochę, zanim pójdzie do gruntu. Teraz wydaje mi się, że ją przelałam i zmieniam jej "pieluszki" (ręczniki papierowe podkładam).
Zwykle bratu po sezonie zostaje trochę pierwiosnków żal wyrzucić ich na kompost. Więc czekam aż zaschną i w czerwcu wysadzam je do gruntu. Trochę podlewam. Większość odbija. Niektóre w jesieni zakwitną, inne na wiosnę, ale są krótkowieczne, przeważnie dwa sezony jeszcze żyją, potem giną
Mam właśnie takie trzy w domu. Wsadzę je w kwietniu do ziemi. I teraz pytanie zasadnicze: czy takie kwiaciarniane pierwiosnki wytworzą nasiona? Czy nie są to przypadkiem jakieś F1?
Co to komu przeszkadza,czy F czy nie? Można zrobić sobie samemu nasionka pierwiosnka.
Do sklepu trzeba iść z lupą,a przynajmniej z okularami.Wybieramy kilka ładnych,np.różowych.
Do pary,aby ładne dzieci wyszły,jakieś kontrastowe. I teraz uwaga - oglądamy dokładnie kwiaty,
tego samego koloru.Niektóre z nich mają słupek wysunięty,a pylników nie widać. Sąsiedni ma
widoczne pylniki,słupek schowany.To takie zabezpieczenie,przed samozapyleniem.
Z drugiego koloru,wybieramy znów taką parę, na jednym słupek,na drugim pylniki.
Stawiamy na balkonie,w chłodnym miejscu i obserwujemy.Jeśli na pylnikach jest pyłek, zrywamy kwiatek,
oskubujemy płatki i tym kwiatkiem zapylamy pierwiosnek ze słupkiem widocznym.Różowego damskiego,
niebieskim męskim oraz niebieskiego dziewczyńskiego różowym chłopakiem.
Może być więcej żeńskich, a jeden ładny męski.
Dobre wyniki można osiągnąć,wykopując pierwiosnek z ogrodu,przetrzymując w cieple aż zakwitnie
i żeniąc go z kupionymi doniczkowymi. Dzieci wychodzą częściowo jako wysokie i z dużym kwiatem.