Pewnie że z chemią można kupić na targu, ale nie takie odmiany jakie mamy tu w obrocie

Ja też chciałam ekologicznie, ale tak jak ktoś już kiedyć pisał, za dużo pracy kosztuje nas produkcja często ponad 100 sadzonek, pieniędzy troche też trzeba na to, o wkładzie własnej roboty nie wspomnę. Ja nie potrafiłabym stać i bezczynnie patrzeć jak mi zaraza (w tamtym sezonie 174 krzaki) pochłania. Dlatego pryskam. Nikt od tego nie zachorował, pomidory były pyszne i po końca października stały jeszcze w gruncie. Zostawiłam sporo zawiązanych owoców po obrywaniu reszty we wrześniu, wiele z nich szybko urosło i pod koniec pażdziernika trafiły zielone do szuflad
