Aniu trzmielina to tania i niezawodna roślina. Miałam kilka sztuk od mamy i cięłam najpierw pojedyncze gałązki do ukorzeniania, a potem po każdym radykalnym przycinaniu, nawet najmniejsze gałązki sadziłam do doniczek, lub jak znalazłam kawałek cienia prosto do ziemi. Większość się ukorzeniało. W przeciwieństwie do bukszpanu nie choruje. Widzisz jak to inne spojrzenie potrzebne, wsadzę czerwoną żurawkę, bo próbowałam kwitnące, ale tam cień od domu i kwitły nędznie.
Z tyłu za tujami właśnie tojeść żółta, posadziłam w formie eksperymentu i to był strzał w dziesiątkę. W ciągu jednego roku tak się rozrosła, że pojawiają się pojedyncze chwasty i mój kręgosłup mi za to dziękuje. Mam ją jeszcze w kilku miejscach, jako wypełniacz, i chwasty , które u mnie za płotem rosną w najlepsze, nie mają szans.
Korę wysypałam na samym początku, kiedy musiałam zarobić kasę na wykończenie domu, prowadzić gospodarstwo dla trzech dorosłych facetów, szukać materiałów wykończeniowych, pilnować robotników i pracować w ogródku. Wypielenie grządki i nasypanie 5 cm warstwy kory właściwie eliminuje kiełkowanie chwastów. Jedynym jej mankamentem jest cena.
Mam Limelight, Pinki Vinki, Grandiflorę i Vanille Fraise. Aniu ja przez dwa lata zrobiłam po 2-3 odkłady z każdej sztuki. To naprawdę łatwy sposób rozmnażania.
Bogusiu pracuję tylko dorywczo, jak mi pozwala zdrowie, aby dorobić na jakieś ekstra wydatki, więc mam sporo czasu. Nie mam innych obowiązków, ponieważ dzieci na swoim. Realizuję się w ogrodzie. Trzmielinę podpatrzyłam u kogoś i w tej chwili mam z różnych rodzajów cztery obwódki.
Justyno dziękuję. Budowa domu i ogrodu pomagała mi zapomnieć o problemach.
Wandziu z tymi planami to różnie bywa. Jak wszyscy, najpierw sadziłam wszystko co dostałam, kupiłam i wyhodowałam z nasion. Jesienią skończyły się prace przy domu, będę więc porządkować kolejne miejsca. Ziemia to niestety piach, ale podnosiliśmy poziom działki, więc kupiliśmy trochę lepszej ziemi. Mam dwa kompostowniki i w 2014 roku pierwszy raz sypałam własny kompost pod sadzone rośliny. Pod kwasolubne dawałam kwaśny torf i z pobliskiego prywatnego lasu (widać go z moich okien) dostałam sporo igliwia sosnowego. W Twoim ogrodzie zauroczyły mnie tulipany i w tym roku będzie ich u mnie dużo, chociaż nornice trochę się do nich dobrały.