HEJ KOCHANE i KOCHANI
Tak bywa ,że czasami jak za dużo weżmiemy sobie na głowę to odbija nam się w postaci handry...mnie to dopadło....zaniedbany ogródek,remonty wieczne....ale już jest spoko

troszeczkę się zmotywowałam po wizycie Grażynki 8) i wczoraj sadziłam iryski(mam nadzieje że nie za pózno,ale wcześniej kompletnie nie miałam na to ochoty),lawendkei jakieś tam inne cudeńka,które pewnie pokaże w nast roku
Płot już prawie gotowy,trzeba tylko pomalować sztachetki i potem go pokażę w całej okazałości....całe szczęście już koniec,ale tak to jest jak fachowiec lubi sobie popić :x masakra....nigdy więcej....wolimy chyba sami sobie robić resztę
A co do nowego członka rodziny to.....oto LADY-psotnica
Jest kochana,ale jeszcze głupiutka ,bo młodziutka(ma 2 m-ce)....pojechaliśmy na wystawę psów....na wystawę nie weszliśmy ,bo po drodze w jednym z aut,gdzie sprzedawali pieski,wystawała taka śliczna mordka ....potem zamamlała mi rękę,poskakała jak chciałam odejść,moja córcia i mąż się zakochali,a najbardziej w szoku byłam ja....że się temu maleństwu nie zdołałam oprzeć....i tak jest u nas już 2 tygodnie
oczywiście szkody muszą być

wpadła nam oststno do sypialni....i oto efekty....

ale czy te oczka nie mówią same za siebie?

jak tu się gniewać....wykładzinę sie wypierze
idę troszeczkę poszperać u Was w ogródkach....już mnie Ewelinka zaraziła kolejną roślinką...świecznicą...muszę jej to napisać
a kilka dni znowu mnie nie będzie,bo jedziemy w Pieniny z M,bez dzieci 8) jakoś spodobały sie nam te wypady
buiaki
a tu pierwszy spacerek
