Witam Was, meine Damen und Herren!
Burmistrzem mojego miasta jest pan Janusz Wróbel, toteż z czystym sumieniem Pruszcz Gdański można nazwać Wróblim Grodem
.
**************************************************************************
Balladki o minionym lecie zwrotka 1.
Od kiedy właściwie można datować minione lato?
Jego forpoczta w postaci cieplutkich dni i bezchmurnego nieba pojawiła się już w końcu kwietnia.
No bo jeśli można spokojnie w lekkim odzieniu pić kawę w ogrodzie wśród kotów, pszczół, motyli i buchających kolorami kwiatów to takie dni można nazwać letnimi.
Zadowolony i zdrowy Wicuś.
I najmniej groźni przedstawiciele nadciągającej plagi 
.
cdn.
**************************************************************************
Michałku, witaj! Dobrze, że jesteś, bo już myślałam, że na cudzych płotach wisisz...
Ty dobrze wiesz, jak to jest, kiedy się nie możesz doliczyć kociego stada. Wyczułeś też, że marzy mi się wicusiopodobny kot! Dzięki, Twoim wszystkim przyglądam się zawsze z sympatią, nawet tym niewdzięcznym i
rozbachorzonym 
.
Ty, miłośnik zjawisk atmosferycznych o dużym ładunku emocji, na pewno zadowolony byłeś z tego lata, Twoje zdjęcia to potwierdzają. Pod tym względem moje lato było nudne. Nawet wiatru, poza Ksawerym, nie było...
Ale teraz mam swoją ulubioną gadzią zimę.
Koty smyrnęłam, jakieś się porobiły towarzyskie, nie odstępują mnie na krok, a
Ibrakadabra do tego stopnia, że trudno ją z klawiatury laptopa zgonić. Pocieszają mnie, jak potrafią

.
Justynko, mnie już tylko ptaki na tarasie interesują, pogoda się popsuła, ale na szczęście pada i podlewa, temperatura na plusie - czyli wszystko gra.
A pustka po stworzeniu jeszcze długo będzie doskwierać...
Jagódko Małopolska, szadzi zazdroszczę, podłego nastroju nie.
Czym Cię te trzy chłopy tak wyprowadziły z równowagi, że aż uciekać chciałaś na drugi koniec Polski? Zresztą, co by to nie było - to pewnie nie jest warte Twoich nerwów. Pamiętasz, jak radziła kiedyś pani Wisłocka?
Przeczekać 
.
PS. Czuję się pocieszona

.
He, he,
Pepsi, postarałam się o porządek. Pogoda pomogła.
Elu, no właśnie dlatego nie ogacam żadnej rośliny, żeby nie patrzeć na te chochoły. A na ogród patrzę co dzień. Tylko iglaste gałązki mogę znieść. Ciekawa jestem, czy Twoje okrycia zdają egzamin. Działkowe koty chyba na Ciebie czekają na baczność, co?
Sabinko, ogród nie jest ogarnięty do końca, jeszcze sporo suchych, nie wyciętych badyli zostało, że o kopczykach dla róż nie wspomnę. Ale co tam, zimy pewnie nie będzie, to jeszcze zdążę. Na razie wywiązałam się z najważniejszego zadania, wysłałam paczkę świąteczną moim angielskim wnuczętom. W to, że lato u Ciebie było w kratkę, oczywiście wierzę, plagi dotknęły połowę Polski, chyba od Warszawy w dół mapy. Ale, patrząc na Twój, ogrody mają wielką siłę regeneracji po różnych klęskach. A że fotograf z Ciebie przedni - to fakt.
Dorotko, róże potrafią człowieka zaskoczyć. Gdyby nie te mrozy w listopadzie - kwitły by do dziś

. A grudzień od marca w zasadzie niczym się nie różni...
Annes, dzięki, że jesteś

. No właśnie pisałam
Michałowi, że pozostałe koty zachowują się inaczej, jakby nasilając swoją obecność, żeby mnie pocieszyć i żebym nie odczuwała braku
Wicka.
Muffinko 
, bardzo się cieszę, że "nie odpadasz" i masz ochotę pooglądać zielone pokoje w reminiscencjach. Postaram się, żeby zwrotki mojej balladki nie były nudne. Zaglądaj, zapraszam.
Kahimku, wielkie dzięki

.
Justi, dojrzewaj, dojrzewaj, jakoś tak jest, że bez wątku obrazy ogrodów się zacierają w pamięci, a chciałoby się mieć je na bieżąco. Co ma się w Twoim zmienić na lepsze? Coś opowiedz, choć na sucho

.
Czyżby ten wielki bukiet utworzyła
Pastella?
Na dworze deszcz pada i wiać zaczęło, pewnie Alexandra rękawem nas zahaczyła
.
Więc zostawiam Was z innym, słonecznym i ciepłym obrazem na dobry sen.
Do miłego -
Jagi.