Aby cokolwiek na tej ziemi zrobić trzeba najpierw zrobić jej kultywację i uregulować gospodarkę wodną na łące. Usunąć skutecznie chwasty, stalerzować, przeorać z wapnem (lepiej przed zimą), dowieźć nawozem azotowo-magnezowym, dobrze przed zimą rozłożyć do wapna obornik. Dopiero później można orać, bronować i co się tam jeszcze chce.
Mam łąki kośne na klasie czwartej i piątej na podmokłym terenie.
Co można robić - można wszystko. Choćby truskawki ;)
Trzeba się tylko zastanowić jaki ma się cel i jakich zarobków przy nakładzie pracy się oczekuje.
Tunele - dobra rzecz. Ale trzeba tam wiele pracy i rąk do pracy. Grzyby - czemu nie? Tylko brak gwarancji, że osiągniemy satysfakcjonujące zyski. No i nie wolno zapomnieć, że inwestycja w ziemię nie zwraca się szybko. Trzeba dużo czasu. Czasem trzy lata, czasem pięć a czasem jeszcze więcej. Przy jednoczesnej nieustannej pracy.
No i jeszcze rzecz chyba najistotniejsza w dzisiejszych czasach.: rynek zbytu tego, co wyprodukujesz

powodzenia