Beatabesia pisze: Od mojego zaprzyjaźnionego masarza dostałam również wieprzowe pęcherze moczowe , w postaci mrożonej , a również suszonej . Zamierzałam w nich zrobić przysmak , który robiła moja babcia Frania . Nazywała to " Maciek " . Zamierzałam , zrobić nie mogę bo przepis przepadł . Wiem , że napychała pęcherze peklowanym mięsem , zaszywała , kładła pomiędzy dwie deski dociśnięte kamieniem i leżakował ten maciek w chłodnej , ale suchej piwnicy . Ile dojrzewał nie wiem , pamiętam tylko jak dziadek dużym , ostrym nożem kroił cienkie paseczki , które jadło się z chlebem posmarowanym masłem .
Pozdrawiam . Beata .
nazw zwyczajowych było tyle co regionów. Maciek zawsze mnie się kojarzył się z napełnionym brzuchem. Był to najczęściej salceson w żołądku lub pęcherzu. Czyli mięso peklowane i parzone.
Ja w suszonym pęcherzu wędzę całe łopatki i karki, sznuruję , na 1 min wkładam do wrzątku, potem wędzę gorącym dymem i parzę. Mrożony pęcherz sobie daruj, najlepszy jest suszony, ma mieć zapach naturalny, ja go przechowuję w temp pokojowej.
Podejrzewam, że Twoi Dziadkowie robili domowe produkty dojrzewające na wzór kindziuka, ale go nie wędzili, tylko poddawali długiemu dojrzewaniu. Bardzo dobra i sprawdzona metoda na przechowywanie mięsa do od wczesnej wiosny do żniw, gdzie nie było wówczas lodówek. Skład mięs może być różny. Jeśli masz odpowiednie warunki, a więc stałą temp < 10 C i wilgotności ok 50-70%, to spokojnie możesz pokusić się o zrobienie takiego przysmaku. Jak chcesz mogę podać Ci więcej szczegółów.
Dziwne, bo wg mnie nazwa flaki , kojarzy się chyba wszystkim z krojonym żołądkiem wołowym w paski, a następnie termiczną obróbką, gdzie produkt końcowy podany np w rosole nazwany został : Flaki po warszawsku.Iochroma pisze:Ciekawe, u nas Maciek to flaki wołowe. Większość osób używa tej nazwy.
Renatartk10 pisze:Piotrze,
salceson warszawski ozorkowy w Twoim wykonaniu to poezja smaków.
Wygląda bardzo, bardzo apetycznie.
zapraszam na degustację

Pozostajemy w takim razie w temacie mięs i dziś proponuję Świnkę w galarecie.
Świnka w galarecie

Skład:
w zasadzie dowolny
Ja ostatnio zrobiłem z :
700g żeberek bez żeber
warzywa do gotowanie
listek laurowy, ziele angielskie
żelatyna spozywcza
Wykonanie:
mięso solimy, parzymy w temp 85C (max) do temp wew mięśnia 70 C. Studzimy i kroimy na kawałki ok 1x1 cm
Żelatynę wg podanego na opakowaniu przepisu (+ 10 % więcej) rozpuszczamy w gotującym rosole w ilości 0,5l (którym parzyło się mięso).
Przyprawy: na 1 kg mięsa
2g pieprz biały
0,5 g czosnku suszonego
sól do smaku
szczypta świeżo mielonej gałki muszkatołowej
Przyprawy dodajemy do rosołu z żelatyną, studzimy.
Pokrojone mięso wkładamy do 1 l plastikowej butelki po mleku, przesypujemy konserwowym groszkiem, kawałkami ugotowanej marchwi i zalewamy żelatyną z przyprawami, butelkę obstukujemy, aby pozbyć się pęcherzyków powietrza. zakręcamy. Odstawiamy na 12h.
Po tym czasie, kiedy mamy stałą konsystencję wsadu , nożyczkami obcinamy spód i delikatnie pozbawiamy "świnkę" pancerza.
Kawałkami szerokiej kiełbasy tworzymy uszy, ryjek i zakręcony ogonek; oczy zrobiłem z owoców suszonej czeremchy .

A tak wygląda w przekroju:

Życzę smacznego
