Witajcie

po długiej nieobecności. Jest mi bardzo miło że zaglądaliście. Chciałabym Was bardzo przeprosić za tak dluga nieobecnośąć. Wiem że mam bardzo dużo zaległości ale postaram się to jak najszybciej nadrobić.
A teraz kilka słów co u mnie.

Cóż jestem szczęśliwa i zakochana. Od 10 sierpnia jestem z Szymonem

Warto było poczekać bo naprawdę jest bardzo dobrze.
W pracy bywa różnie raz lepiej raz gorzej.
A co przez ten czas mojej niepbecności wydarzyło się w ogrodzie. Otóż nie byłabym sobą gdyby nie było zmian. I tak żurawki, róże, piwonie znalazły nowe miejsce w ogrodzie. Rodzice podjeli sie podciecia żywopłotu. Mam nadzieję że na wiosnę wypuści liście. Przesadziłam azalie bo tam gdzie rosły to już było przy ciasno. Podcieliśmy dolne gałęzie świerku i teraz powstało fajne miejsce do odpoczynku. Wiosną będzie ciąg dalczy prac.
Ulepszyliśmy ogrodzenie tzn zamiast betonowej podmórówki , która juz miejcami sie kruszyła są teraz betonowe żółte bloczki. Jestem pełna podziwu bo sam tato wybijał beton młotem. Raz było lepiej ale miejscami to nie chciał sie ukruszyć.
Pochwalę się że mamy nowego mieszkańca. A jak to się stało już piszę. Po mojej okolicy kilka dni biegał pies. Szkoda mam się go zrobiło i daliśmy mu jeść i pić. Sama się dziwie że wszedł na podwórko. Postanowiliśmy że zaopiekujemy się nim. Myśleliśmy że uciekł komuś i ktoś się pojawi po niego. Pies ogólnie zadbany, sierść wyczesana. Nikt do tej pory się nie zjawił a Ori - bo tak daliśmu mu na imię jest z nami. Koło niego chodzi mój tato bo ja się go troszkę a nawet troszkę bardziej boję. Kilka razy na mnie warczał i to chyba przesądziło że wolę popatrzeć na niego z dala. Zdjecia niestety nie mam ale nadrobię to jak najszybciej.