Słowa mojej przyjaciółki pasują tu idealnie "Jestem w sumie szczęśliwa, że oczy nie mogą zabijać...w przeciwnym razie ktoś mógłby dzisiaj zostać ranny" ...a tak na marginesie, to kelner przy tym stoliku się nie popisał
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
Do mnie też zawitały sikorki. Jak gdyby nigdy nic obejrzały dokładnie parapet kuchenny, łącznie z doniczkami i skrzynkami. Widok jednej z nich na chryzantemach tak mnie zaskoczył, że zapomniałam o aparacie.
Ja miałam ubaw kilka razy jak się rzucały na okno (od środka mamy naklejone lepy na muchy)...biedne myślały że będzie szwedzki stół, a tu im przyszło dzióbać lizaka przez szybkę
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
Jak tam u was z wróblami? U mnie jest małe stadko, odwiedzają
kury, wlatują do kaczek, buszują po budynku gospodarczym.
Do karmnika, jednak nigdy nie przylatywały i nie przylatują.
Myślę, że bardzo boją się sikorek, gdyż nigdy razem ich nie widziałem.
U mnie sporo...kiedyś było więcej (mieliśmy kury i znowu mamy zamiar kilka trzymać), u sąsiada mają darmową wyżerkę więc codziennie siedzą na płocie, to samo stado srok...moje jakoś się lubią z sikorkami, nie biją się o ziarno (pewnie przez ten szwedzki stół za płotem).
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia. "Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"