Wiem to bo dokarmiamy wiewiórki już 6 rok. Na początku są bardzo nieufne ale przyzwyczajają się mocno do miejsca i przy stopniowym oswajaniu nie rozróżniają kto je karmi.
Choć w tym roku nie zjadłem prawie żadnego orzecha z leszczyny to cieszy mnie to że codziennie w zimie budziły mnie te dranciuchy skakajac po oknie i domagajac się orzechów zaraz o świcie. A już hitem było jak siedziała na poręczy z kromką chleba porwaną z karmnika i ją obgryzała. Cała ta obserwacja tego co wyprawiają...
I takie powinno być podejście do wiewiórek a nie odstrzał czy pułapki czego wam życzę.
