Latem udało mi się od nasiona wyrosnąć dwie małe paulownie, jesiona pensylwańskiego, glediczję oraz wierzbę płaczącą z gałązki.
Chciałem je wysadzić na moim osiedlu, ale mam problem - o ile wierzba jest już na tyle duża, że spokojnie można ją wysadzić i nie zostanie raczej ścięta kosiarką, o tyle pozostałe drzewka są na tyle małe, że koszący na traktorach mogą jej nie zauważyć, już nie wspominając o fakcie, że chociażby takie małe paulownie najpewniej by mrozów nie przeżyły.
Jakie macie więc pomysły?
Jeśli chodzi o pomieszczenia - mieszkam w bloku w Łodzi, więc w mieszkaniu jest bardzo ciepło. Zastanawiałem się, czy nie wynieść do piwnicy, ale jest tam ciemno i również dosyć ciepło - ok 15-20 st zimą.
Natomiast na balkonie mrozy pewnie zabiją drzewka w doniczkach, a za każdym razem podczas mrozów wnosić do mieszkania też mi się nie uśmiecha.
Jest też działka, ale zimą jest nieużywana, więc w pomieszczeniu też są mrozy.
Drzewka stoją na balkonie, więc już je złapała jesień.


Co w takiej sytuacji polecacie?