Anito, przeczytała tylko pierwszą stronę wątku.
Może to, co Ci napiszę okaże się pomocne.
Doprawdy nie mam czasu na długie rozpisywanie...mój synek też chodzi do małej szkoly społecznej powstałej w 2003 roku ze zlikwidowanej podstawówki.Nie mamy czesnego.
Największym problemem jest finansowa strona przedsięwzięcia...
Oprócz pieniędzy z gminy, mamy wpłaty na "radę rodziców" 100 zł- dobrowolna, ale apelujemy do rodziców, aby wpłacali te pieniądze, 80% wpłaca.
Dodatkowo rada rodziców organizuje :
-andrzejki, bal karnawałowy, bal walentynkowy, na świetlicy wiejskiej, udostępnionej nieodpłatnie szkole, kasujemy wstęp,
zapewniamy muzykę, miejsce do siedzenia, mozna kupić kawę, herbatę, ciasta, ew.
każdy moze przynieść co tam jeszcze chce
-ognisko "festyn ziemniaka", można kupić ciasta, gorące napoje, sałatki, zapiekanki i inne
-kiermasze, używanych ubrań (rodzie przynoszą rzeczy po dzieciach, swoje, oczywiście w dobrym stanie),
kiermasz ozdób świątecznych, wianków, stroików
-majówka, czy inny letni piknik, sprzedaje,my pieczone kiełbaski, napoje (zakupy są robione z pieniędzy rady rodz.)
Wszystkie ciasta, sałatki, dania przygotowują rodzice, a pieniądze ze sprzedaży zasilają kasę rady rodziców.Całą "obsługę" takich imprez również robią rodzice.
Dzięki dodatkowej kasie możemy zapłacić np autobus na wycieczkę.Pieniądze wydawane są w zależności od potrzeb.
Rodzice starają się angażować np. malowanie klas, naprawy na placu zabaw itp.
Niestety to zaangażowanie dotyczy niewielkiej liczby rodziców...są tacy, którzy nie wiedzą, że dziecko uczęszcza do szkoły społecznej...
Być może na innych stronach wątku piszesz o tym wszystkim...ale dziś nie mam czasu czytać.
Jeśli masz inne sposoby, pomysły, jak pomóc szkole finansowo, pisz proszę.Każda rada jest dla mnie bezcenna.
Pozdrawiam serdecznie