Iguś, na szczęście to jakaś wirusówka-trzydniówka

.
Już jest o niebo lepiej. Pozostał katar.
Mamy już tak mają, że najchętniej przejęłyby wszystko na siebie, byle pociechy nie cierpiały

.
Fotka udana, ale do angielskiego

. Przy moim areale -nieosiągalne marzenie
Alu, dziękuję

. Na chwilę obecną to mój ulubiony kawałek ogrodu

.
Życzę, aby dzieciaki wróciły do formy.
Proponowany termin Faktorii

. Mam nadzieję, że nic
po drodze nie wyskoczy

.

W ogrodzie króluje schyłek lata , a z nim barwne liście i rozchodniki.
A także koty.
Ku naszej wielkiej radości Milla wraca do zdrowia. Kuracja antybiotykowa jeszcze trwa, ale skutki już bardzo zadawalające.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu miała paskudną ranę po ropieniu z wysiękiem. Żle to wyglądało.
O dziwo, nawet się nie buntowała na wizytę u weta i grzecznie zjada tabletki ukryte w kiełbasie

.
I dowód, ze jest dobrze.
Ja tu rządzę!
Prawie jak z
Króla lwa 
.
Zabawa z aparatem

.
To zwisające z pergolki gałązki PHM - polecam. Rewelacyjna , mimo że kwitnie tylko raz. Ale za to jak spektakularnie

.
Jarzębinowe okienko.
Kamienną ławeczkę najchętniej przeniosłabym w okolice grilla, a na jej miejsce-pod wierzbą
zainstalowała jakiś leżaczek.
Taki wielki świat
