


U mnie z odmian ustalonych w tym roku najlepiej sprawował się Pudovik, Brandywine Cowlick's, Boloto, Pierce's Pride, Ciornoje Serce, Dora, Druzba (chociaż od tych deszczy trochę pękał), Indische Fleisch (nie pękał nic a nic) i Indian Stripe (też nie pękał). Teraz dopiero zaczyna dojrzewać Couilles de Taureau, późny, ogłowiłam go wcześnie, bo po czwartym gronie; bardzo ładne, duże owoce, smaczne i jak dotąd nie pękają. Te odmiany na pewno zostają u mnie na dłużej, do tego Kellogg's Breakfast, KBX i przepyszne Serce Aszchabada i Ałtajskij Oranżewyj, choć te dwa ostatnie najsilniej i pierwsze łapały w tym roku ZZ. I na pewno zostaje Indigo Rose, żadne deszcze, ZZ, braki czy niedobory mu nie straszne, jest niezniszczalny i obwieszony owocami od ziemi po czubki pędów. Jeszcze nie wszystkich odmian spróbowałam i na pewno to nie koniec listy na przyszły rok ;)
Do tego dojdą Kozulki, duuuuużo Kozulek
