No tak, tylko jedna z tych niekompetentnych pań prowadzi sklep ogrodniczy przy domu. Jest to
jej sklep, i sama sobie wypłaca pensję. Pewnie to jej sposób na życie.
Różnica kolosalna między nią, a ogrodnikiem, u którego w poniedzialek kupiłem hosty. Tamten Pan znał każdą roślinkę, o każdej opowiadał, ciągnąc mnie po swoim terenie tarmosił niektóre rośliny, niektóre głaskał, o każdej miał coś do powiedzenia... kupiłem od niego takie wymizerowane hosty, bo miałem przeświadczenie, że skoro mi je sprzedał, to wiedzial, że coś z nich będzie. Jak spytałem Go o cenę, to podniósł jedną za liście, rzucił okiem i do mnie rzucił "siedem". Podniósł inną i rzucił "pięć". Pan zszedł z dachu, który remontowal i łaził ze mną wśród roslin, opowiadając mi o nich. I jeszcze mówił, że pokaże mi to, czy tamto, bo jest ciekawe. Widzial mnie pierwszy raz w życiu na oczy. Tymczasem pani, do której dziś zajrzałem nawet nie zainteresowała się, czego szukam. Ożywienie wykazała dopiero przy kasie. A ja wcześniej chodziłem wśród poprzewracanych donic...
W obi też spotkałem inną Panią. Poopowiadała mi o roślinach, mówiła, kiedy mogę natrafić u nich na poszczególne sadzonki, opowiedziała, jak ona sadzi w domu albo w którym sklepie spotkała się z włóknem kokosowym. Nie podejrzewam, żeby zarabiala więcej od tej, która 10 metrów dalej mi wciskała, że funabenu nie sprzedają już w marketach, został wycofany ze względu na toksyczność
A Ty,
Haniu udzielasz porad połowie naszej forumowej społeczności i nie bierzesz za to ani grosza
