Maryś...
A ja też siedzę w domu, byłam chwilę w ogrodzie, coś tam opieliłam, ale deszcz mnie wygonił... Teraz co prawda nie pada, ale już nie idę... Może wieczorem coś podłubię...
Obiad trzeba gotować, a tak mi się nie chce i ogórki jeszcze nastawiałam, trzeba zalać zalewą... I stoi to wszystko...
Dbaj o siebie, Marysiu, dbaj... Bo nikt inny lepiej tego nie zrobi...
Miłego pobytu w Krakowie...
A przy doniczkowych nawet nie ma tyle pracy, jak wygląda... Coś tam posprzątać, oberwać przekwitłe kwiatki... Najwięcej jest na wiosnę, jak to wsadzać trzeba, przycinać a potem to już podlewanie z nawozem, bo sama ziemia nie wystarczy, żeby kwitły...
Może być, że i ode mnie masz Koleusa, ja nie przezimowałam ani jednego, a też miałam od Beci piękne... No, ale teraz taki ich ogrom, że może coś przetrwa...
