

W lipcu woda była już krystalicznie czysta i żadna ulewa tego nie zmieniała. Teraz przeszkadzał mi widok folii w oczku


W szybkim czasie było już tak:


a nawet tak

Sity rozsiały się niemiłosiernie

Zabrałam się za strumyk.

W zbliżeniu wygląda tak:

Spoin nie wypełniałam do końca, bo chcę je zasypać małymi kamieniami i żwirem.
Prace musiałam przerwać, żeby uporządkować stos kamieni, bo na zwałowisku nie było widać, czym dysponuję.
W styczniu znalazłam kamieniarza z wolnymi mocami przerobowymi. Połupał kamole i wymurował stopnie (progi) kaskady. Niestety mróz, niewielki, bo niewielki, ale przeszkodził w pracach.
Na dzień dzisiejszy wygląda to tak:
