Alenko, tak to prawda, trzeba się nauczyć wszystkiego o fuksjach i nie popełniać podstawowych błędów pielęgnacyjnych.
Jednak miewają one swoje własne choroby, które nie zawsze udaje się rozpoznać i traci się roślinki. Zastanawiam się, co u mnie było przyczyną utraty kilku pięknie zapowiadających się egzemplarzy.
I dochodzę do wniosku, że na moim południowo wschodnim balkonie fuksje mają za mało powietrza, mimo że nie trzymam ich w pełnym słońcu. Zagęszczenie innych roślin też nie za dobrze wpływa na nie.
Zraszanie kilka razy dziennie pomaga im wyraźnie, ale nie codzień to możliwe, bo z domu jednak wychodzę.
Przy zakupie wypytałam sprzedawców czym były pryskane, co zresztą widać na ich liściach. Pasożytów żadnych nie miały, a przy zastosowaniu różnych środków ochrony nadal są od nich wolne. Nie wiem nic natomiast o tych niewidocznych gołym okiem, jak roztocza i wirusy wywołujące groźne choroby.
Dobrze, że w porę dostrzegłaś zagrożenie i potrafiłaś sobie z tym poradzić.
Oby tylko to zagrożenie już nigdy się nie pojawiło
![kisss ;:197](./images/smiles/kisss.gif)