Od jakiegoś czasu przeglądam forum w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące mnie pytania ale nadszedł czas abym poprosiła o pomoc.
Historia jakich wiele: dwa lata temu stałam się szczęśliwą posiadaczką gruntu na którym jest pozostałość po ogromnym sadzie.
Mam jabłonie, stare ale niestety nawet osoba od której kupiłam "swój zielony raj" nie potrafi powiedzieć co to za odmiany. Wszystkie dojrzałość zbiorczą mają wrzesień-listopad. Najmłodsza jabłoń to Lobo. Dodatkowo mam śliwę prawdopodobnie "Brzoskwiniową", starą czarną porzeczkę.
Drzewa nie były cięte przynajmniej 10 lat i oczywiście busz chwastów.
Jabłonie, śliwę i porzeczkę co wiosnę przycinałam aby odmłodzić i obniżyć (tzn dwa razy) i nawet mi to wychodzi)
Powoli zgłębiam tematykę cięcia, nawożenia, oprysków ale to co spotkało moje drzewa w tym roku mnie przerasta.

Parch jabłoni bardzo zaawansowany. około 80% owoców na starych drzewach nie nadaje się już do niczego, na Lobo owoców po czerwcowym opadzie już nie ma ale parch zniszczył już 70% liści. Dwie młodsze jabłonki mają około 50% owoców zainfekowanych.
Pryskałam dwukrotnie miedzianem ale po pierwsze już było bardzo dużo zainfekowanych owoców, po drugie pogoda wybitnie sprzyja chorobom grzybowym.
Śliwa porażona przez brunatną zgniliznę drzew pestkowych, na porzeczce najpierw wielkopąkowiec porzeczkowy a teraz jakieś grzybsko (nie wspomnę o zarazie ziemniaczanej na pomidorach, białej plamistości truskawek i czarnej plamistości róź).
Na parcha jesienią chcę zrobić oprysk 5% mocznikiem. Teoretycznie powinnam zbierać wszystkie spady i niszczyć ale po pierwsze ilość jest ogromna i nie mam jak tego zniszczyć, po drugie spod śliwy nie dam rady wyzbierać paskudztwa bo trawsko za wysokie a jak wjadę kosiarką to dopiero zrobi się miazga.
W zeszłym roku "parchowe" jabłka zakopałam głęboko ale nie było tego aż tyle co teraz, śliw nie zobaczyłam bo jakiś dobroduszny sąsiad wyzbierał wszystkie zanim się zorientowałam, że już dojrzały.
I teraz ma do Was pytanie: za tydzień lub dwa będę przycinała śliwę i usuwała "mumie" których jest już masa. Czy pod drzewem (to co opadło i jeszcze przy cięciu spadnie) mogę opryskać mocznikiem jak na parcha? Czy w ten sposób powstrzymam choć trochę dalsze rozsiewanie się grzybów?
A może macie jakieś pomysły?
Będę wdzięczna za wszelkie rady a zwłaszcza te "bezchemiczne".