Wreszcie chwila spokoju.... i mogę troszkę powstawiać zdjęć.
oto rabatka co był pod domem z ostróżkami, lekko pozmieniany, bo dorzuciłam łubin, malwa niestety zanikła ale posadziłam nową, zniknął skalniak a rośnie za to róża, zapomniałam nazwy ale jest cudowna. Drobna i obsypana pełnymi kwiatkami
A to rabatka przed kanciapą niemałża. Wcześniej było tam wszystko, teraz jest rabata różana z powojnikiem i żurawkami. Te żurawki przyjechały do mnie od Igi

jeszcze kilka nie wsadzonych i połowa z całości u mamy
a tutaj moje chore magnolie, popryskałam je już topcinem, mam nadzieję, że uda się je uratować.
Na koniec zostawiłam mój ukochany krzak. to hortensja, chyba drzewiasta. na zdjęciu synek 6,5 roku, który pozuje by pokazać jaki "wielkolud" mi urósł. Dwa lata temu przycięta 5 cm nad ziemią, bo niemałż porządki w ogrodzie robił i.... dobrze jej to zrobiło
jeszcze moja prośba. Wczoraj miałam "natchnienie" i zrobiłam porządek za domem. okazało się, że jest tam sporo miejsca. Chciałabym tam cos posadzić, ale nie mam pojęcia co wybrać. Ziemia mocno zakorzeniona, bo tam kiedyś żywopłot był i za płotem zaraz las jest. Słoneczko jako tako dopołudnia, ale szału nie ma. Musiałoby być coś co przetrwa bez wody od samego początku, bo ja raczej zapomnę, że tam coś posadziłam. No i to przejście za domkiem musi zostać, bo pies tam na zwiady chodzi. Tam jest obok wybieg dla kurek i przynajmniej jak zapach psa jest to lisy nie przychodzą.
Moja ukochana róża wielkokwiatowa, nazwy nie pamiętam. kwiaty wielkości dłoni i pachnie lekko cytrynowo. Kolor ni żółto pomarańczowy ni łososiowy....
