Nadal susza

Coś czuję, że jak tak dalej będzie, to z ogórków nici.
Monia - Dzięki za podpowiedź. Na razie wstrzymane prace przy domku murarkowym, bo za gorąco. Dokończę poddasze i powieszę.

W jednym sklepie internetowym chcieli 100-150 zeta za takie domki.
Grażynko - A moje borówki uschły

Za gorąco im było. Wieżowce w postaci malw wyglądają ładnie jako plama kolorystyczna, ale nie jestem z nich zadowolona. Strasznie chorują. Oberwałam chore liście, bo nie chcę pryskać chemią i w przyszłym roku na pewno ich miejsce zajmą inne kwiatki.
Miłka - Kosmosu nasionka zbiorę i Ci podeślę. Te na pewno wykiełkują. Ja już nie sieję, raz posadzony w ogrodzie nasiej się sam. Mam go dosłownie wszędzie. I niech sobie rośnie.
Tereniu - Na moich malwach też nie ma wielu liści, ale na fotkach nie widać. Strasznie chorują liście tym kwiatom. Nie podoba mi się to. A Ty masz entomofobię, tak jak moja Zuza. Ona wchodzi na trampolinę po uprzednim sprawdzeniu, czy czasem jakaś mucha tam nie usiadła. Jak zobaczy osę to tak krzyczy, że w okolicy 2 kilometrów ją słychać. Taka już natura człowieka. Jesteśmy niedoskonali i to jest piękne.
Marysiu - Chryzantemy zaczynają?

To rzeczywiście jesiennie się robi. A ja dopiero do lata się przyzwyczaiłam. Domek dla murarek powstał na razie jeden. Do trzech razy sztuka. Mam straszną ochotę wykonać ich więcej.
W szczeniaczkach już niewiele genów huskiego. Ich linia zatrzymała się na babci, czyli matce Pepsi. A to strasznie miły galimatias wyszedł. Pepsi jest najłagodniejszym psem jakiego znam. Ale wiem jak jest. Tylko...nie wiem jak tam u psów, ale te pierwsze kontakty i uspołecznienie jakie nabywają w chwili obecnej z Zuzą powinno zostawić w nich ślad.To niesamowite, jak szczeniaki potrafią się "dogadać" z dzieckiem. Żyją w takiej komitywie, a mają te maleństwa dopiero 3,5 tygodnia. Zuza całymi dniami z nimi mieszka, jada, chodzą za nią jak ...za matką.
Aniu - Dziękuję za miłe słowa.
Iwona- No ja się nie dziwię, że te maluchy potrafią zauroczyć. A jeszcze ten zapach, te głosiki jakie wydają. No wiesz, ja psia mama więc zwariowałam na ich punkcie. I pomimo, że obiecywałam sobie, że tym razem nie nadam imion, żeby potem nie wspominać, zrobiłam to po raz kolejny. Każde z nich ma imię

Jest Nudy, Calineczka ( Calusia w skrócie bo najdrobniejsza i najsłodsza), Kokos,Czaruś, Misia, Gruby, Niko.
Karola - Dziecię Zuza pytasz? No to już żegnamy świnkę. Miała łagodny przebieg, bo Zuza była na nią szczepiona. Ale nadal czuwam. Dziecię starsze przygotowuje się na studia, więc rzadko się widujemy.

Dawno Cię nie było.
Pati - Ten krzaczek lawendy ma już trochę lat i ciągle, co roku mnie zachwyca. Żniwa lawendowe u mnie na całego. Potem tylko zmobilizuję osobę szyjącą na maszynie ( czyli mój M

) i mam wspaniałe zapachowe wkłady do szafek. Dodaję też czasami troszkę suszonej lawendy do herbatki. Na uspokojenie i na poprawę snu.
Paulinko - Dzięki za odwiedziny i jak zawsze za mnóstwo miłych słów.
Cynie kwitną w ogrodzie i z jednej strony zachwycają, bo są piękne...i zadziwiają , bo siałam tylko różowe, a zakwitły w kolorach przeróżnych.
Nie mam chyba w ogrodzie innych kwiatów, na których by tak chętnie przysiadały motyle. Liatry kłosowe były jednymi z pierwszych bylin w moim ogrodzie. Są piękne.
Mały galimatias, jak to u mnie bywa na rabatach
Przetaczniki goszczą u mnie pierwszy sezon, ale już mają we mnie fankę. Przypominają mi krasnoludki
Ten floks jest niesamowity. Ileż ja już razy go dzieliłam,a on dalej tworzy ogromny krzaczor. W dodatku chce koniecznie być wyższy ode mnie.
I moja ulubiona pierwszoroczna jeżówka z koleżankami
Kokos
Gruby
I lecę do Was zobaczyć co ciekawego
