Mam do "zielonego" zagospodarowania duże, zabudowane z czterech stron podwórze. Rozważam posadzenie w czterech punktach róż. Pytanie, czy gatunki, które wybrałam, będą się w w tych miejscach dobrze czuć.
1. Kawałek płotu. Wystawa południowo-wschodnia. Z tyłu wysokie akacje.

Najpierw chciałam posadzić tutaj R. rugosa "Moje Hammarberg",teraz jednak myślę, że lepszy byłby jaśniejszy "Kórnik".
2. Płotek przy stodole. Stanowisko południowe.

Fasada zostanie pomalowana na biało i obsadzona winobluszczem.
To może tutaj ta R. rugosa "Moje Hammarberg"?
3. Kratki. Wystawa zachodnia. Do obsadzenia są na razie dwie skrajne kratki od lewej strony.

Szukam róży pnącej, możliwie odpornej i powtarzającej kwitnienie (wiem, że trudna sprawa w naszym mroźnym klimacie). Dobrze by było, żeby była w kolorze dość intensywnego różu lub czerwieni złamanej różem. O tyle zależy mi na intensywnym kolorze, że kratki są widoczne z piętra naszego stojącego obok domu i boję się, że pastelowe kolory zleją się z otoczeniem.
Czy Rosarium Uetersen może być? biorę też pod uwagę Super Dorothy lub John Cabot.
4. Kawałek murku przy furtce. Wystawa wschodnia. Z murkiem od południa graniczy budynek, więc miejsce jest (zbyt?) zaciszne.


Rośnie tam dzika róża. W jej miejsce lub dalej, przy murze, rozważam posadzenie jakiejś innej. Thérese Bugnet? Może Eva Tantau (tylko mrozoodporność u tej drugiej mniejsza).