Haniu ja też dopiero jutro będę sadzić cebulki, a róże mam dostać w październiku. Dzisiaj pojechałam do Łomianek (na drugi koniec warszawy) do Florpaku, żeby kupić Bonikę i Ninę Weibull a tam nie ma jeszcze ani jednej róży z gołym korzeniem. Powiedzieli, że pierwsza dostawa będzie jutro albo dopiero w przyszłym tygodniu. W sąsiednim centrum ogrodniczym tak samo. Róże z gołym korzeniem dopiero za tydzień. wybrałam natomist miejsce dla moich pierwszych 6 lilii. Posadzę je jutro wśród lawendy, blisko schodków z tarasu, żebym mogła koło nich przechodzić i upajać się zapachem. A powidła śliwkowe znikają . Widziałam dziś węgierki i chyba będę musiała zrobić trzecią porcję
Bogusia 2 jutro zamierzam sadzić cebulowe,a na róże czekam.Zamówiłam w rosarium same angielki i wczoraj kupiłam na all wielkokwiatowe.wczorajszy zakup to tak za namową Hanki 55,pokazała w swoim wątku jakie piękne egzemplarze dostała i jak weszłam na stronę tego sprzedawcy zobaczyłam cenę / 4 zł/ to z rozpędu kupiłam z wszystkich,które były po 1 szt.
A teraz myślę-gdzie ja to upcham.
Jeżeli myślisz posadzić cesarską koronę to posadź ją Bogusiu zdala od przejść-nieciekawie pachnie.Cieszę się,że powidła się sprawdzają i jesteście zadowolone
Nie, ja nie mam cebul cesarskiej korony. Kupiłam Casa Blanca, Lilie królewską, Marco Polo i jeszcze jedna orientalną. Ale dzięki za przestrogę. Dobranoc.
Gabrysia to tylko obserwacja i tak mi się skojarzyło.Mieszkam 13 km od Kielc a Kancelarię mam w Kielcach.Rano jadę na 9 do pracy a "amatorzy mamrota" stoją z czerwonymi nosami jak wracam to przeważnie już leżą,Smutne to ale to rzeczywistość
Hihihiih, chyba nie byłyście na góralskiej imprezie ?
To coś dokładnie takiego, jak w tym kawale:
"Porwanie samolotu po rosyjsku:
- Poniedziałek.
Porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie, pasażerowie jako zakładnicy. Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku.
- Wtorek.
Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami.
- Środa.
Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów. Wypuściliśmy, a co tam.
- Czwartek.
Pasażerowie wrócili z zapasami wódki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą połowę pasażerów. I pilotów.
- Piątek.
Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę znajomych. Impreza do rana.
- Sobota.
Do samolotu wpadł SPECNAZ. Z wódką. Balanga do poniedziałku.
- Poniedziałek.
Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze.
- Wtorek.
Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. SPECNAZ się nie zgadza. Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką.
- Środa.
Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę."
Oh ta Hania. Jak dobrze, że jest z nami i zmusza do usmiechu. Jestem dzisiaj po całym dniu w ogródku wykończona. Czuje się jakby mnie ktos kijem obił. Haniu posadziłam lilie i inne cebelr ale nie podlałam. Czy dobrze zrobiłam? Najbardziej mi dały w kość szałwie, które rozrosły się w wielkie kępy pod starą New Dawn i co się zaparłam widłami, to kolce róży wbijały mi się w plecy i w głowę. Strasznie mnie sponiewierała a ja tak o nia dbam! Haniu jak należy podlać cebule to jutro podleję. Zawsze podlewam posadzone sadzonki ale tak pomyślałam, że cebulom chyba nie należy teraz za bardzo dogadzać.
Haniu przeczytałam post z 26.09.2008 i uśmiałam się, Twoja obserwacja jest bardzo celna, u nas "amatorów mamrota" też jest bardzo dużo, przeważnie siedzą na krawężnikach lub na ziemi, przykry widok. Dowcip Hanki55 bardzo pasuje do polskich realiów.
Życzę dużo słońca i miłego dnia.
Haneczka fajnie rozjaśniłaś sytuację "mamrotową".Nie wiem czy u nas jest jeszcze tak jak w .........czy już jest tak jak w ...... Bogusia wczoraj tak jak pewnie większość z nas tyrałam w ogrodzie.Cebul lilii nigdy nie podlewałam,nawet jak sadziłam wiosną. Liska cieszę się,że mnie w końcu odwiedziłaś.Jest mi bardzo miło Irenka Twoje życzenia się spełniły.Dzień był słoneczny,cieplutki i mily
Wczoraj praca w ogrodzie ,co ja mówię praca to było tyranie.Wycięliśmy brzoskwinie,której wichura latem ukręciła czubek a jak już wycinka to "pod młot" poszła czereśnia /wczesna ale kwaśna/ i jedna niewydarzona wiśnia, ogród zrobił się większy,przynajmniej optycznie .Już wiem jak zagospodarować tą przestrzeń.
A teraz pokażę trochę jesieni
a tu moja Mikusia /kaukaz/ i córki golden retriver siedmiomiesięczny.Wszyscy jesteśmy mile zaskoczeni,bo moja sunia zaakceptowała tego pieska normalnie nie toleruje innych psów,chociaż nikt jej wrogości nie uczył-ale to ona ma chyba w genach
Witaj Haneczko toście się wczoraj na pracowali ale w zasadzie tak jest jak tylko słonko wyjrzy to trzeba zakasać rękawy i do pracy nadrabiać zaległości -
Ale u Ciebie jeszcze ładnie kwitnąco a mieczyk to jakiś spóźniony turysta ,albo zakosztował ,,mamrota ,, i dopiero teraz doszedł do siebie --- pieski ,śliczniutkie--pogłaskaj je od Bogusi :P
Hanka 1 pisze:
Liska cieszę się,że mnie w końcu odwiedziłaś.Jest mi bardzo miło
Zawsze Cię odwiedzam ... tylko siedzę cicho w obliczu tylu pięknych róż.... co się mam odzywać jak nie mam nic do powiedzenia... jak tylko zachwycac się