O matko z córką i pomidorową skórką!
Dziękuję wszystkim za tak wyszukany odzew, uśmiałam się serdecznie
Nie, nie... Jeszcze (chyba) nic im nie jest, tym pomidorom. Ja z wrodzonej nadgorliwości, bo mnie ten popiół nazbierany i skorupki i bananowe skórki w ręce świerzbią. Gnojówkę z pokrzyw i skrzypu już też uwarzyłam, jej jadowita woń po lesie się niesie i... Weszłam po raz enty na wątek o pomidorach, żeby sobie przypomnieć, KIEDY właściwie ja mam tym wszystkim na pomidory napadać, no i zgłupiałam. A teraz przeze mnie Pan Moderator nas wszystkich, jak w jakiejś eurosegregacji z piekła rodem - do śmieci! No tak nie można, nieładnie. Wszyscy się żeśmy tak wzruszyli i dali ponieść twórczym emocjom, a tu Zimna Ręka Rzeczywistości za gardło i do kosza?
Zdjęcia mogę zrobić i jutro wrzucić, a nuż jednak wypatrzycie jakąś zarazę (oprócz konika polnego, co wiem na pewno, że tam jest).
Ja pierwszy raz w życiu mam pomidory w szklarni, bo tak to zawsze na wolności były. I ta szklarnia była postawiona wprost na trawniku, dopiero w maju (wiem...), trawa na szybko szpadlem przekopana, korzenie wytargane (i pół tony gruzu, drutu kolczastego i szkła - tu jakaś ciekawa bitwa musiała być), ostał się jeno żałosny suchy piach. Więc znajoma użyczyła dwa wiadra kurzego łajna z litości, które zgodnie z wiedzą tajemną zaczerpniętą na forum przefermentowałam przez dwa tygodnie (a sadzonki pomidorów już ze skóry wyłaziły i jedną nogą z doniczek), luuu tym bajzlem na ten suchy piach, potem cysterna wody, a za dwa dni Wielkie Sadzenie. A potem zimne noce i dni. Ale teraz pomidory ruszyły, kwitną, mają nawet kilka owoców, tylko obawiam się, że zaraz całe to kurze łajno zeżrą i wtedy zaczną chorować. Od czytania wątku dostałam psy-cho-zy, bo wszyscy czymś pryskają i nawożą!
Dlatego o ten popiół pytałam - dawać, nie dawać... Czekać, aż będzie źle, czy zapobiegać. Ale piszecie, że można przekarmić i wtedy też źle.
Nadgorliwość gorsza od w ogóle. PRZEPRASZAM za mącenie na poważnym wątku, mi też jest czasem ze sobą nie do wytrzymania
P.S. Zapomniałam dodać - nie pryskałam niczym.