Iwonko - no nie może być za dobrze......

zawsze coś musi byc chore albo zaatakowane szkodnikami.
Towarzystwo Miski jest bardzo miłe, nie jest nahalna i spokojnie obserwuje co robię, potem sprawdza czy wszystko w porządku.
Często znudzona monotonnością moich prac zasypia tuż obok ale czujnie, żeby mnie stracić z oka i w razie czego szybko za mną podążyć.
Oczywiście kiedy tylko może mości się na mooich kolanach i mruczy.
Ewka - Jude to bardzo fajna róża.
Kompletnie się nią nie zajmuję a ona sama dba o siebie.
Zimuje tylko pod kopczykiem.
Grubsze pędy trzeba podwiązać, żeby w czsie deszczy się nie odłamały pod ciężarem kwiatów.
Nie przyciąga szkodników, plamy łapie dopiero na sam koniec sezonu, ale nie tragicznie.
Ładnie pachnie i się przebarwia.
Sypie płatkami po przekwitnięciu jak wiele innych, ale mnie to nie przeszkadza.
Powiem że nawet wyglada to romantycznie, kiedy płatki sypią się na chodnik czy trawę.
Aguś - róż jest ponad setka, ale dokładnie jeszcze nie liczyłam.
Jeszcze wiecej jest liliowców, ale też dokładnie nie wiem ile, bo ta liczba stale się zmienia.
Z muchówką trzeba bezwzględnie walczyć, bo bardzo szybko się panoszy.
Izuś - marzenia trzeba spełniać bo bez nich życie byłoby mizerne.
Wszystkie które wymieniłaś są warte posiadania, odporne i kwitną przez cały sezon.
Dzika dziewanna rośnie bez problemów i mam ją już od kilku ładnych lat.
Krysiu - no tak jakoś się złożyło, że te dwa rodzaje kwiatów tak mną zawładnęły.
Ze schrupaniem w tym roku nieco gorzej, ale zawsze coś się znajdzie.