Ewa, wybacz, przeoczyłam CIę w odpowiedziach

. Zdjęcia robię, lecz nie wiem co pokazywać. Na obrabianie zdjęć zwyczajnie czasu mało, do kompa też w domu nie mam jak usiąść. Robię małe przeprowadzki w ogrodzie, bo np.żylistki posadzone na końcu działki nie dają rady i muszę je prędko na przód dać i podlewać. Niby pada a sucho jak pieprz i kurzy się przy ich wykopywaniu. A miałam węże do nawadniania kupić , a ja sobie kosiarkę sprawiłam
Dorotko, ta róża co CI się podoba to Olympic Palace. Dostałam ją od Kasi-Robaczka. Jestem nią zachwycona, jej kolorem, pokrojem i w ogóle. Przez nią chyba dokupię sobie taki łososiowych moreli
Dla obu dziewczyn pomiiniętych poprzednio bukiet własnoręcznie cięty z ogrodu
a w nim Evelyne Deliath, pachnie zniewalająco
Patrycjo, różami na FO się zaraziłam na chorobę zwaną "różyczka". Choroba wręcz nieuleczalna, prowadzi do opętania i chronicznego szukania miejsca dla nich oraz niszcząca kieszeń lub portfel

. Jednak miła w przebiegu.
Jadziu, róże sadzę od jesieni 2012 i trochę się ich zdąrzyło uzbierać. Nie liczyłam dokładnie, ale chyba do 100 sztuk dobija licznik
Ewa (mewa), mam ich kilka i chwalę się

. U Ciebie róże też piękne. Możemy zatem podać sobie łapki i powiedzieć, że na piaskach też róże rosną (jak im się dołki zaprawi)
Beatko, no już, już... Obawiam się jednak, żebyś mnie nie znienawidziła jeszcze bardziej, wszak szerokość koszenia mam większą niż Ty, ale chyba mogę być spokojna, bo działkę mam mniejszą... ufff