
Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam, ale jakieś choróbsko wcisnęło mnie do łóżka (oczywiście nie byłam u lekarza)
i nie byłam w stanie wystawić czubka nosa spod koca, a co dopiero myśleć logicznie.
Właściwie nie mam czego żałować, bo długi weekend okazał się zimny i kapryśny.
Miejmy nadzieję, że lato będzie piękniejsze, niż jego zapowiedź
Aniu z tego, co mi wiadomo, to róż jest "ciut, ciut i trochę"
U mnie rosną głównie odmiany "marketowe", albo bezimienne kupione na targu.
Natomiast u Was, to sama elita, stąd taka różnorodność w naszych ogrodach
Grażynko kiedyś chciałam zidentyfikować moją żółtą różę i pierwszą myślą była
Frezja.
Kiedy jednak poczytałam na jej temat doszłam do wniosku, że musi być to coś innego.
Przede wszystkim moja jest dużo wyższa (około metra, a tamta ma 60 cm), no i u mojej kwiaty nie są zbyt trwałe
i na mocnym słońcu wypalają się do jasno kremowych, a tamta zachowuje kolor.
Reasumując: wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że moja to
Arthur Bell
Marto u mnie róż niewiele, ale i tak cieszą
Pewnie, że gdybym miała takie krzaczory, jak Twoje, to dopiero byłby widok, ale może kiedyś...
trzynastka pisze:Róże i porzeczki

fajny duet

Celinko nawet w ogrodzie powinno znaleźć się coś dla duszy i dla ciała
Pierwsza ostróżka chce przerosnąć pergolę
Ewo porzeczek mam tylko jeden krzak, bo na więcej brakło miejsca (właściwie było mi go szkoda

).
O ile pamięć mnie nie zawodzi, to nigdy nie ugotowałam z nich choćby kompotu, ponieważ rośnie w zbyt uczęszczanym miejscu
i wszyscy bezczelnie ją skubią
Do kwitnienia hurtowo szykują się rojniki...
...oraz rozchodniki (to te u stóp róży)
Kochani dziękuję za pozostawione komentarze i życzę wam duuużo zdrowia
