Andziu serdeczne dzięki za odwiedziny, nie tylko przelotne

Czytałam Twój wpis we wsiowym wątku, bardzo mnie wzruszył i utwierdził w przekonaniu, że to co piszę, nie tylko stanowi kronikę naszych poczynań, ale także może komuś "zabełtać błękit w głowie" i dzięki temu powrócą wspomnienia, odezwą się głosy bliskich, zapachy i odgłosy przypomną dawne dni.
Zapraszam Cię serdecznie do towarzyszenia nam w urządzaniu życia, które sobie wymarzyliśmy
Iwonko dziękuję kochana, to na razie bardziej próby i błędy, ale bawi mnie to i dostarcza nowych wyzwań

Barkarole jest cudowna i pomimo, że róż wielkokwiatowych nie darzę jakimś płomiennym uczuciem, skusiłam się po zdjęciach u
Marysi widzianych w ubiegłym roku. Podobna, na która natknęłam się w katalogu róż Związku Szkółkarzy to Schwarze Madonna. Ale nigdzie w sklepach nie widziałam.
Marysiu metody są różne, a ja z mlekiem matki chyba wyssałam z jednej strony empiryzm, a z drugiej wychowanie ojca racjonalisty wpoiło mi zasadę komplementarności teorii z praktyką

. Flammentanz poleciły mi forumki z lubelskiej grupy jako pnącą terminatorkę odpowiednią na wschodnie klimaty. Tak, to tulipanowiec amerykański Aureomarginatum "odsąsiadowy", długo kazał czekać na kwitnienie, dobrych kilkanaście lat. Ale to charakterystyczne dla tego gatunku.
Popatrz, ja nie wiedziałam, że ślimactwo i opuncje zżera! Moje jakoś się oparły, może dlatego, że mięczaki nie lubią żwirku, w którym rosną kaktusy. Opuncja u mnie zimuje pod szklanym daszkiem, teraz przybyła jej druga, więc trzeba będzie pomyśleć o rozbudowie
Aniu anym stokrotne dzięki za miłe słowa:) Uczciwie przyznam, że i Twoje zdjęcia są dla mnie natchnieniem

Lobelia u mnie rośnie świetnie wśród...kwasolubów. Ziemia to mieszanka bardzo żyznego kompostu z torfem kwaśnym. Podłoże dość wilgotne (nie lubi suszy) a stanowisko słoneczne, choć jako roślina niższa od otaczających nie jest wystawiona bezpośrednio na ostre słońce. Z tego co wiem, nie jest to roślina wybredna, u mnie zimowała bez kłopotu.
Jeszcze jedno okno, tym razem z pchającym się do domu milinem. Uznał zapewne, że skoro otwór dostępny jest, to można zasiedlić
I to, co na razie trzyma się rabat
Czekam na W., który syty wrażeń dendrologicznych pruje Polskim Busem z Rzeszowa...
O, przyjechał! I co? Księgozbiór nam się powiększył
