Witam 4 tygodnie temu co chwila popadywało u mnie i było duszno i ciepło, więc idealne warunki do rozwoju parcha, lecz nie było kiedy opryskać co chwila padało, a półtora tygodnia wcześniej pryskałem grusze miedzianem i inne drzewa właśnie na parcha i brunatną zgniliznę wiśnie, a wczesną wiosna syllitem przy praskaniu na kędzierzawość brzoskwini resztę drzew też opryskałem i przed kwitnieniem dałem nimrod na mączniaka na jabłonki i agrest i od razu gruszkę zapobiegawczo popryskałem. Gdy był pierwszy słoneczny dzień od razu poszedłem zobaczyć na gruszkę, gdy byłem u rodziców, ponieważ studiuję i jestem tam co tydzień / dwa tygodnie i od razu zobaczyłem, że niestety opady zrobiły to o czym myślałem, parch na dużej części zawiązków, najwięcej na małych, bo one słabe i tak by opadły, ale i duże bardziej schowane porażone było wtedy takie pierwsze stadium lekki szary nalot w formie kropek, na drugi dzień od razu tacie kazałem kupić score i dawką wyniszczającą opryskał jabłonie i grusze, za tydzień plamy już były czarne i jakby martwe zdjęcie zrobione przeze mnie to właśnie tydzien po zabiegu carne nie powiekszające sie plamy i nowych nie przybywa. Myślę, że około 60-70 % młodych gruszek ma jakąś kropkę lub więcej kropek niestety. Najzdrowsze na szczycie, gdzie dobry przepływ powietrza. Niestety porażone są też niektóre pędy, które powyłamywałem u nasady. Zobaczyłem też, że niektóre starsze gałęzie są zrakowaciałe, mają paski martwej kory, ale są to zazwyczaj końcówki cienkie gałęzi, więc do usunięcia i było ich może takich z 5, na grubych gałęziach widać, że gdzieniegdzie kiedyś tez były porażone bo są kropki i tam jest zabliźniona rana i odpada z wierzchu ta chora kora pewnie wiecie jak to wygląda, ale są to takie małe kropki góra 0,5 cm i są zaleczone. Tą grusze kupił tato i ja nie wybierałem odmiany, ale jak teraz patrze, a ma ona jakoś 7 lat, bo zacząłem ją prowadzić chyba jak miałem 18 lat to jest to gatunek Faworytka, wygląd owoców się zgadza, podatność na parcha, dość silny wzrost i teraz w 7 roku po posadzeniu miała pierwszy raz mnóstwo kwiatów i pełno zawiązała gruszek, wcześniej były to ilości w 30 sztukach gruszek góra co przy ich wielkim rozmiarze i tak dawało radość

Teraz przechodząc do setna to zastanawiamy się z tatą, czy warto ją pryskać i pilnować co nie jest łatwe, bo nie chcemy tez pryskać co tydzień jak w sadach, bo jak to ma być swoje to przynajmniej tych oprysków tylko konieczne niech będą, a nie sama chemia. Czy lepiej usunąć drzewo i wsadzić nową odmianę odporną na parcha. Trochę nam szkoda bo przez te lata miałem z nią dużo roboty, naciąganie obłamywanie wilków, obniżanie korony itp. . No i trzeba by było wsadzić odmianę wcześniej owocującą niż ta, bo 7 lat znowu czekać to nie miło na gruszki. Może wystarczy jakna wiosnę usunę tą gałąź co mi za młodu uciekła i poszła pod ostrym kątem i zagęszcza środek drzewa wtedy będzie bardziej przewiewna korona i pousuwać wszystkie młode gałązki porażone parchem i stare z mocnymi porażeniami, gdzie widać martwą korę, gdzie zimują przetrwalniki grzyba? Ma ktoś Faworytkę i tez ma z nią problem? Może macie jakieś inne rozwiązanie swoje doświadczenia itp.? Albo jaka nową odmianę posadzić może w innej części ogrodu a ta za parę lat usunąć jak tamta podrośnie i zacznie owocować? Dużym jej plusem na pewno jest wysoka odporność na przymrozki kwiatów, w tym roku w kwietniu jak przyszło -4 to czereśnia od góry cała brązowa, ale owoców i tak jest bo spodnie kwiaty pod gałęziami przetrwały, a gruszy nic nie było dalej kwitła tak samo i zawiązała dużo owoców, to ten zaś parch ją dopadł... Wszystkie rany zawsze zasmarowuje Funabenem mam do tego słabość nawet te małe

Zdjęcia drzewa, zdrowego zawiązka i porazonych i z wiosny 2014 wygląd całego drzewa

ą