łooooł dzięki za odkopywanie wątku

Nieśmiało przypominam, że to zeszłoroczne .... obecne się .... siedzą sobie na karcie i czekają, aż mi leń minie
Spełniając kronikarski obowiązek, muszę wspomnieć o kilku stratach zeszłorocznych, do krainy wiecznego kwitnienia, bez słowa pożegnania przeniosła się M. duweii i G. damsii. Po zimie nie radzi sobie T. lophophoroides, dziś wsadziłam go do nowego podłoża i liczę na to, że odżyje i jeszcze mnie pocieszy kwieciem. W podobnej sytuacji jest E. baylei, który nie pobrawszy wody wzbudził moje, jak się okazało słuszne zainteresowanie i od dziś suszy się obcięty. Będzie zabawa z ukorzenianiem. Ponadto, w miejsce strat, z nadwyżką pojawiły się nowe kolczaki i tak do mojej wesołej ferajny dołączyły Puna bonnieae, i Puna subterranea f. incahuasii, drugi egzemplarz ale z innej lokacji T. alonsoi, dwie sztuki A. ornatum, i drugi egzemplarz E. pulchellus ( z pączkiem, którego łaskawie nie zrzucił i rośnie

). Dziś zaś spełniły się moje dwa kaktusowe marzenia. Codziennie mogę sobie pooglądać T. pseudopectinatus oraz T. valdezianus i to w dwóch formach kolorystycznych kwiatów. Podobno do trzech razy sztuka więc od dziś mieszka sobie u mnie trójeczka fioletowych S. rauschii z numerkiem i cała masa innych turbiniaków, których nazw jeszcze nie pamiętam, nie mówiąc już nawet o płynnym przeczytaniu :P. Obiecuję, że będę się nimi dobrze opiekowała, a przynajmniej się postaram.
Ufff ... nie mam gdzie tego wszystkiego pomieścić ....
A fotki będą .... powtarzam się ... wiem
śpijcie słodko
