Aguś zgadza się, zgadza. Oj czeka się na to pierwsze kwitnienie. Jak to mówią każdy pączuś na wagę
Ale zauważyłam, że przez te ciągłe deszcze, u mnie, to te rozwijające się pączusie są z lekka zniekształcone.
Moja ilość różyczek nijak się ma do Twoich

ale i taka mnie cieszą
Kasiu bardzo mnie cieszy Angela bo wiem jak kwitnie. Wiem też, że swoje muszę odczekać.
Żurawki pięknie się rozrastają i cieszę oczy kolorowymi listkami i tymi malusimi kwiatuszkami na łodyżkach.
Mamy róże to już weteranki. Tak sobie myślałam może dziabnę jej gałązki i spróbuję ukorzenić

Te 2 ostatnie są po prostu zabójcze
Wiem, że chciałoby się szybciutko skończyć serwetkę ale warto poświęcić ten czas. Mam nadzieję, że się nie zniechęciłaś
Aniu różana Angela jest baaaardzo wdzięczną różą. No i wiesz nie mogę o nią nie dbać skoro to róża eMa
Aniu bardzo dziękuję za pozytywny odbiór mych tzw. popierdółek i roślinek. Już następna lilia mi zaczyna swe pączusie otwierać
Kasiek róże mamy zawsze mi się podobały i nie wiem właściwie dlaczego do tej pory nie próbowałam sobie ukorzenić ?patyczków?
Ty masz ochotę na obrobione koronką bluzeczki a za mną chodzą ręczniki.
A co do akomodacji to masz rację ale to też zależy, u mnie, od trudności wykonywanego wzoru
Ilonko bardzo dziękuję Ci za wpis
A pokazana naparstnica w tym miejscu to jest 1 sztuka. Tak się niesamowicie rozrosła. Prawdę powiedziawszy nigdy bym nie pomyślała, że z niej może być takie krzaczysko

Marzą mi się też naparstnice w innych kolorach.
Cieszę się, że i Tobie spodobały się serwetki. To taka namiastka kwitnącego krzewu
W Chippku

to ja się zakochałam już dobrych kilka lat temu. Niestety mój pierwszy krzaczek trzeciej zimy mi przemarzł i od razu wiedziałam, że i tak kupię sobie nowy egzemplarz