Martuś - staram się zapobiegać, ale przy takiej ilości deszczu nie jest to proste. Grzybek pożera mi rozchodnika Mediovariegatum, jak i okazałego, mam nadzieję, że do jesieni trochę listków ocaleje. Najstarszym, pomarańczowym liliom opadają pączki, które były już prawie gotowe do kwitnienia. W tym roku nie będzie takiego pokazu jak w ubiegłym. To takie cudne niskie, pomarańczowe żaróweczki

Choć tutaj nie wiem, czy to nie wina niedożywienia lub szkodnika. Najwięcej pracy z różami, ale sprawia mi to ogromną przyjemność, różyczkę mam już tak zaawansowaną, że żaden lekarz nie pomoże

Dziś też co chwilę kropiło, dopiero przed wieczorem pogoda trochę się ustabilizowała. Pobiegłam więc z Bioseptem i zasiliłam część roślin pokrzywówką. Ściskam i życzę cudnej pogody na nadchodzący tydzień
Jadzieńko - dziękuję

Niedziela była miła, choć deszcz straszył co chwilę. Miałam moją Mamuśkę i Jej czarnego kudłatego potworka, więc nie mogło być inaczej
Aniu - dziękuję

Powojnika Blue Light szczerze polecam, to kompaktowy i zdrowy
słodziak
Niedziela niedzielą, deszcz deszczem, ale postanowiłam dziś dokończyć nową rabatę z mieszańcami piżmowymi. Wczoraj posadziłam, a dziś doprowadziłam rabatę do porządku.
Najpierw było tak - po wycięciu leszczyny Contorta została szeroka dziura z bardzo dobrą ziemią:
Ponieważ ostatnio mam drobne kłopoty zdrowotne dające do wiwatu podczas średnio-ciężkich prac fizycznych, zatem muszę ułatwiać sobie życie. Postanowiłam nie zdzierać darni więcej niż to potrzebne. Wykopałam tylko dołki i w najbliższym ich otoczeniu zebrałam trochę darni z ziemią, którą wrzuciłam na środek rabaty. Nierówności wyrównałam ziemią z worków. Miałam ostatnie kilka elementów geobordera, wystarczyło dosłownie na styk

Pod geoborder podłożyłam przycięte worki po ziemi, które miejscami przymocowałam cienkimi kotwami od włókniny zimowej. Wystające brzegi przycięłam ostrym nożem. Przysypałam korą i będę czekać, aż trawa sama zniknie. Worki są niewidoczne, za jakiś czas je wyjmę i zostanie sama kora:
Wydaje się, że róże są zbyt daleko od siebie posadzone, ale Bouquet Parfait i Heavenly Pink potrafią pójść dość mocno wszerz. Myślę, że za rok, dwa te 3 różyczki wypełnią całą przestrzeń. W tym sezonie może dosadzę jakieś drobne bylinki.
To obrzeże powinno być wkopane trochę głębiej, tak by jego brzeg był na równi z poziomem trawnika. Jednak mocowanie bezpośrednio na trawniku lepiej będzie podtrzymywać korę, którą namiętnie rozsypują u mnie ptaki.
Kwitnąca na nowej rabacie Bouquet Parfait (zapach z bliska ledwo wyczuwalny, ale gdy kręciłam się przy rabacie, wyczuwałam delikatną różaną woń):
Przed wieczorem odwiozłam Mamę i oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie pstryknęła fotki jej różyczkom
Friesia rozwinęła się jeszcze bardziej, kwiat wielkości róży wielkokwiatowej:
Belvedere:
Flammentanz:
Miło z jej strony, że zaczęła zaglądać do ogródka i można ją oglądać również z wewnątrz
Dobranoc Kochani, lecę popatrzeć do Was
