Żadnych doniczek pod domem ,tylko kłopot , codzienne podlewanie , a jak wyjeżdżam to mąż zawsze jakieś ususzy , i pół pokoju wcześniej zastawione rozsadami , nie nie , koniec w tym roku .
Hmmm , efekt -40 donic

, no ale przecież prawie nic nie kupowałam , pelargonie sama zrobiłam rozsady ,heliotrop posiałam ( cóż to za koszt- nasionka ),lobelie też ,petunie a jakże , ziemia z kompostem własna .Te parę doniczuszek kupionych z werbeną ,zresztą piękną - pierwszy raz taką widziałam
I bakopą , cóż to znaczy .Zaraz ,zaraz komu ją to tłumaczę , aha sobie
Beatko nie kuś mnie teraz rododendronami , w czwartek jadę do Sosnowca i oczywiscie zamierzam omijać wszelkie miejsca z roślinnością do nabycia .(tak mi dopomóż Boziu ).
