Witam nadal zalewowo.
Nie widać za bardzo poprawy pogody a do tego jeszcze gęsta mgła od rana.
I nadal pada albo siąpi gęsty kapuśniak........masakra.
Agnieszko - w najlepszym przypadku siąpi, ale stale dolewa wody.
Na szczęście mnie całkowite zalanie nie grozi, chociaż ziemia jak przesączona wodą gąbka, nie wchłania już wody.
Danusiu - na szczęście schowałam ją do szklarni ale i szklarnia mi przecieka.
Chyba na dachu wypłukało uszczelnienie.
Teraz już nie da się zmienić nazwy w wątku, bo zdjęcie nie wejdzie w ten sam fragment postu i wszystko by się posypało.
Ale następne będą już z twoją nazwą.
Ona chyba zostanie na zawsze w donicy bo to 7 strefa i w zimie nie miałaby wielkich szans.
Asiu - gdybyś ją teraz zobaczyła to można się zapłakać.
Nie wiem czy coś z tych kwiatów ocaleje.
Dorotko - niestety muszę ją dopieścić, bo patrzenie na nią nie sprawia mi przyjemności.
A wręcz wprowadza w stan nerwowy.
Pogoda w sam raz na lifting.
Właśnie mam zamiar się tym dzisiaj zająć przy kawce na balkoniku.
Krysiu - dziękuję.
Mam nadzieję, że to już nie potrwa długo.
Ale potem zacznie się nerwowa walka z choróbskami.
Wilgoć i wysoka temperatura bardzo temu sprzyja.
Na sprawiedliwość nie licz.......to największa utopia.
Mileno - nie jest najgorzej, ale wesoło też nie.
Na szczęście mamy najgorsze chwile już za sobą.......chyba.
Co do dział chemicznych to ja raczej z nich nie skorzystam.
Za to mam w zanadrzu cały arsenał ziołowy do podlewania.
Pewno wszystkie składniki pokarmowe poszły z wodą i teraz szybko trzeba będzie je uzupełnić, żeby rośliny się wzmocniły po przedłużonej kąpieli.
Na pewno liści już nie będę niczym zraszać, bo mogą tego nie wytrzymać po tygodniu braku słonka.
Jacku - oczywiście wiem o tym.
Ale lubię eksperymentować.
Mam już kilka wersji nasadzenia i zobaczymy co wyjdzie a co nie.
Cieszę się, że zupka smakowała, ja ją uwielbiam.
Już jadłam kilka razy a teraz muszę zrobić zapasy na zimę i coś zamrozić, póki liście są bardzo aromatyczne, jeszcze przed kwitnieniem.
Jadziu - mokro.....
Nie wychodzę teraz do ogródka bo żal serce ściska na taki widok.
W dodatku nie można wejść na ścieżki i trawnik bo człowiek się zapada w błocie.
Żeby już to się chciało skończyć........przyspieszone wody świętojańskie już chyba mamy za sobą.
Asiu camelio - tak, pójdzie do gruntu.
Ma już swoje miejsce.
Nie obawiam się o nią bo to raczej dosyć wytrzymała róża, chociaż wiele zależy od podkładki.
Ale na tyle już jest duża, że powinna sobie dać rady w gruncie.
I jest cudowna a zapach typowy dla starych róż, czyli .....
Mieszkam na górce, więc zalanie mi bezpośrednio nie grozi, ale ale nie da się chodzić po ogrodzie bo woda tryska nawet spod chodnika, jak się na niego wejdzie.
Mam tej pogody już serdecznie dosyć.
Aniu77 - z chęcią się podzielę.
Szkody będę oceniać kiedy przestanie padać, bo na razie to
Masz rację, balkonik teraz to mój azyl.
Iwonko - ja też mam włączone centralne ogrzewanie od kilku dni.
Miesiąc zakochanych niestety się nie sprawdził, za to podtopienia mamy chyba już z głowy.
Bo to przyspieszone wody świętojańskie pewno zawitały do nas.
Oj tak, mamy to szczęście.
