Nie pomogły wszystkie moje prośby i zaklęcia! W Krakowie padało w nocy i nadal siąpi - 12?. A to podobno preludium do tego, co zacznie się wieczorem i będzie trwać do końca tygodnia.
Nie ma rady - muszę przeczekać niesprzyjający czas. Za to daliowe sadzonki, w oczekiwaniu na lepszą aurę, pięknie się ukorzeniają, więc jakąś korzyść z tego ołowianego nieba będę mieć...
Kontynuuję jednak zaklinanie pogody i prośby do Pogodowej Madonny, bo czas leci, a na mnie czekają jeszcze astry, cynie, aksamitki, szałwia, heliotrop, kleome, siewki liliowców, sasanek i takie tam różniaste drobiazgi...
Zazdroszczę Ci Mariuszu, że masz to sadzenie prawie z głowy. Twoje pelargonie i fuksje już rosną, a mój balkon też jeszcze nie jest ukwiecony...