Aniu mąż kończył podmurówkę i impregnował kamloty. Ziemi mamy w nim tak prawie połowę a gdzie tu resztę..?
Ogarnia mnie bezsilność, że tak mozolnie to idzie...
No i mama namówiła mnie, bym przeniosła rabatkę powjnikowo -jarzmiankowo -dzwonkową z tyłu altany na przód działki, koło huśtawki. Nie to, by nie lubiła naszych sąsiadów, którym to chciałam wynagrodzić zeszłoroczne burdello na tyłach, tylko po prostu stwierdziła, że takie piękności my powinniśmy podziwiać, a na tyłach warto posadzić winogrono. No fakt. Ma rację ta moja mama. Na dodatek mąż marudził, że mu tyły zasadziłam a on chciał tylną ścianę wyremontować i jak ma to teraz zrobić? No to chyba już się stało -czeka mnie kolejne podskakiwanie na szpadlu i dalsze rwanie darni.
U mnie mrówki są już w raju:
I pajączek też:
