
Ale piękne te nowości, chyba mnie zazdrość przy ich oglądaniu kłuła. Wracałam i wracałam kolejny raz by się im poprzyglądać - takie cacuszka, że och i ach.
A pączki malutkie, ale i tak uwielbiam na nie patrzeć. Je też u siebie widzę, że w tym roku gymnole gorzej mi się budzą i słabiej zabierają za tworzenie pąków - w roku ubiegłym miałam w połowie maja już łany pąków. A w tym ruszają się pojedynczo.