
A jednak mnie chyba Echinuś kocha i to bardzo. Znalazłam dziś sporą chwilę czasu i postanowiłam przyspieszyć próbę przesadzania. Pół godziny zeszło mi na próbach ruszenia choćby o milimetr bryły korzeniowej w doniczce. Nic z tego, trzeba było użyć młotka i dostać się do korzeni od spodu. Donica wprawdzie była droga i planowana jako mieszkanko dla mniejszego Echino, ale plany wzięły w łeb

. Relacja z akcji przesadzanie (otwierają się w pełnym rozmiarze po kliknięciu dla ciekawych jak zakatowałam Echinusiowi jego nóżki

) :
Bryła korzeniowa była jak skała opleciona drobnymi korzonkami, na trzecim zdjęciu widać jak postawiony jest z samą bryłą korzeni - jak w doniczce. Oczywiście cały czas nad operacją czuwał Portos i nie dał się odgonić, jakby pilnował bym jego przyjacielowi nie zrobiła krzywdy. Rozluźniłam mu korzonki i przesadzony jest do donicy troszkę szerszej, ale znacznie wyższej. Dlatego na 1/3 wysokości donicy jest keramzyt, 1/3 to nowa ziemia, a potem on ze swymi nogami. W trakcie operowania tym ciężkim kolosem bez najmniejszej delikatności przekładany był na wszystkie boki, stawiany na głowie i nic odpaść nie chciało. Tkwił w całości, a do próby porozrywania go to pewnie musiałabym użyć nielada siły.
Donica choć nieco szersza okazała się oszczędnością miejsca dla gymnoli, bo jest znacznie wyższa i wianuszek gymnoli może stać przy samej doniczce.
Tak więc Arturze, chyba strasznie bronił się przed losem rozpłodowca.

. Zobaczymy teraz jak będzie się sprawował po przesadzeniu.
I tu mam do was dwa pytania:
- Kiedy mogę go teraz podlać?
- Kiedy mogę go podlać Bi58? Bo dopiero po oglądaniu go z każdej strony widzę, że wełnowiec nadal na nim grasuje. Pościągałam watki (niewiele tego, ale jednak) i potrzebuję teraz te paskudztwa nakarmić chemią.