Izuś i Ewuniu - dzięki! Trzymajcie jutro kciuki!
A teraz tak szybciutko z ostatniego pobytu na działce.
W niedzielę nie było już tak źle. Nawet przez godzinkę czy dwie słońce świeciło!

Temperatura na zewnątrz 10 stopni, w domku ... 8 . Pewnie dlatego, że teraz prawie do
południa stoi w cieniu.
Jak można się spodziewać, niewiele zdołałam zdziałać.
I nie wiem - czy to jeszcze pasja, czy już ... szaleństwo?
6 godzin w drodze, po to, by przez 6 godzin być na działce.
Zebraliśmy większą część pomidorów. Trochę było już z lekka czerwonych, reszta - same zielone.
Jak wyłożyłam je wczoraj w kuchni (na parapecie, na lodówce, na szafkach, nawet wiszą w oknie),
to córa się śmiała, że najpierw był najazd cukinii a teraz pomidorów.
Były też ostatnie ogórasy ( 5 kg), marchewka, fasolka i czosnek.
W przyszłym roku posieję więcej marchewki (w tym roku była próba, bo nie wiedziałam, czy mi w ogóle
urośnie), zasadzę więcej czosnku, z pietruszki zielonej jestem bardzo zadowolona, a koperek będę musiała
w dwóch rzutach siać, żeby mieć w różnych terminach.
Nie udała się natomiast rzodkiewka letnia (mimo, że taką odmianę kupiliśmy).
Tak więc rzodkiewka będzie tylko wiosną.
I muszę pamiętać o kalarepie! A cukini posieję kilka, ale zostawię sobie tylko jeden krzaczek.
Hm... sorki, że tak o jarzynkach się rozpisuję (Rogalm na pewno mnie rozumie

), ale po pierwsze
to jest świetna sprawa mieć własne jarzynki, a po drugie, może komuś moje doświadczenie

się przyda?
I tak trochę luźniej zrobiło się na moim warzywniaku ...
aha! wyrwaliśmy w końcu naszą sałatę francuską, która pięknie sobie kwitła
Portulaka tym razem zakwitła na czerwono, a z nemezji zrobił się mały bukiecik
Na nachyłku okółkowym są ostatnie kwiatki, a na wielkokwiatowym jeszcze ich sporo
Dziwaczek kwitnie na potęgę a pierwsze kwiatki nieśmiało zaczynają pokazywać marcinki
A chwasty - jak widać na zdjęciach, niezmordowanie sobie rosną ...
Będzie ciąg dalszy, ale teraz muszę jeszcze zupkę jarzynową (wiadomo już z czego) na jutro ugotować.
Spokojnej nocy!
