Kierunek zmian od zeszłego roku jest wg mnie właściwy i ten podział miejsca na 3 parapety:
1. gymnolowy
2. mammillarie i notocactusy
3. rebucjowate
I tak w większości już jest (z małymi wyjątkami, do których mam za dużo miejsca pod serduchem - moje wielkie Echinopsisy (przechodzi mi po głowie - może zostawić tylko jednego?), duże już - Ferocactus glaucescens i Lemaireocereus pruinsous.

Trochę bolało pożegnanie z opuncjami, ale dziś nie pozostało do nich nawet cienia tego bólu. I tak pewnie będzie z kolumnowcami - poszukuję dla nich kogoś, komu można by je podarować, by i im było lepiej w jakimś ogrodzie na lato. Dwa spore Ferocactusy wywędrowały właśnie, bo Notocactusy podrosły i wymagały przestrzeni życiowej. A trzeba brać pod uwagę, że rebucje są jeszcze małe, a rosną i rosną, niektóre gymnole też nie poprzestaną na obecnych rozmiarach. Już teraz pierwszym warunkiem zainteresowania jakimś gymnolem jest oczywiście kwiat, ale równie ważne, jakie monstra z nich wyrosną.hen_s pisze:.......... masz odnoszę wrażenie kilka roślin których mogłabyś się pozbyć bez dużego bólu...


Kiedyś kiepsko mi kwitły Mammillarie i miałam zamiar z nich całkiem zrezygnować, ale właśnie chyba usłyszały moje myśli i wszystkie zaczęły kwitnąć.
Tak więc i bez zakupów nowych sytuacja rozrostu obecnych zmusi mnie do eksmisji niektórych z nich, bo wiem jedno - trzymanie kaktusa w mieszkaniu, a nie na zewnątrz, to jak posiadanie charta w kawalerce na XI piętrze centrum metropolii.