A ja wrócę jak bumerang do mączniaka
Dzisiaj przeprowadziłam szeroko zakrojoną akcję prewencyjną - Od wypryskania Topsinem moje sadzonki stały w innym miejscu niż zawsze. Przed świętami odbyło się porządne mycie "ich" okna i okolicy. Dzisiaj każdemu z nich umyłam wszystkie listeczki, osuszyłam, dostały nowiutkie doniczki i świeżą ziemię. Postepowanie, jak przy epidemii - rękawiczki, mycie rąk, mycie listków zrobione w jednym pomieszczeniu, pozbycie się ziemi w innym, sadzenie na czysto w jeszcze innym. Dostały nową tackę na podkładkę i część z nich wróciła na stare miejsce.
Mam kilka listków w kieliszku, co to czekają na korzonki. Też umyte na wszelki wypadek, powkładałam do ziemi i każdy z osobna przykryłam słoikiem albo butelką. No jak teraz mi się coś naniesie, to już chyba stracę nadzieję na fiołki
Może je jeszcze raz popryskać? Bo zrobiłam to tylko raz (ale wyraźnie zaatakowane były dwa listki, reszta dostała profilaktycznie)
I jeszcze jedno pytanie - może wiecie z własnych doświadczeń - czy ten mączniak atakuje wszystko, jak leci, czy na przykład raczej roiśliny o miękkich, mechatych liściach? Bo mam sadzonki hoi w pobliżu i adenium i trochę się martwię, czy są mocno zagrożone