Uważam, że każda roślina jest pożyteczna dla ludzi i zwierząt. W końcu produkuje tlen - to wystarczający pożytek
- to że Ty uważasz że produkcja tlenu to wystarczający pożytek ma oznaczać że tak jest dla ogółu czy każdy może mieć inną opinię?
Ogród "ozdobny" to swoisty obraz i tutaj nie ma miejsca na dyskusje o pożytku.Tworząc obraz nie ma miejsca na dyskusje typu: którą farbę lepiej użyć.
- a to zdanie to chyba żart jest i absolutne zaprzeczenie tego co mówiłaś wcześniej o nie wpływaniu na decyzję innych. Innymi słowy - wszyscy mają mieć to samo, a ponieważ nie ma miejsca na dyskusje to wg Twojego gustu? Powiedz 2 malarzom wypowiadającym się na temat malowanego dzieła że nie ma dyskusji na temat farb
Dyskusja robi się coraz bardziej bez sensu - a szkoda, bo jest w niej sporo punktów, które naprawdę dają do myślenia.
Rozumiem punkt widzenia autora wątku - chce mieć u siebie rośliny, które dają pożytek jemu i otoczeniu (wliczając wróble, owady itd). Jest to chwalebne i godne naśladowania.
ALE: nadużyciem jest nazywanie chwastem lub plastikiem roślin, które NAM wydają się akurat w tym momencie nie dającymi pożytku. Piszę "w tym momencie" bo za chwilę może się okazać, że i forsycja zostanie wyniesiona na piedestał jako np. roślina lecznicza; jak na razie przypuszcza się (nie zostało to jeszcze dokładnie zbadane), że kwiaty forsycji jako praktycznie jedyne w świecie roślin wytwarzają laktozę - cukier który zwykle znajduje się tylko w mleku zwierzęcym.
Tym niemniej, ani jedna ani druga strona sporu nie powinna narzucać innym swojego, subiektywnego punktu widzenia - jeśli roślina nie jest ekspansywna i nie atakuje środowiska, nie ma powodu jej deprecjonować.
Roślina doprawdy nie ma obowiązku być POŻYTECZNĄ - jeśli jest pożyteczną dla kogoś (ptaka, owada, ssaka), to ma w tym swój cel i swoje korzyści. Nie robi niczego bezinteresownie, naprawdę. Gdyby jej się to nie opłacało, nie pachniałaby pięknie albo nie śmierdziała, nie miałaby czerwonych owoców czy kolorowych liści. Jest częścią skomplikowanego systemu i nie jej wina, że wyrwaliśmy ją z jej naturalnego środowiska, gdzie była doskonale dopasowanym ogniwem w łańcuchu.
Nasze postrzeganie roślin jest subiektywne i to bardzo. I dotyczy nie tylko walorów estetycznych, ale jak sie okazuje również ich "pożyteczności".
Bardzo dobrze podsumowane.. Tym bardziej, że jesteśmy w dziale "OZDOBNYM"... Może dobrze byłoby stworzyć dział odpowiedni typu "Rośliny POŻYTECZNE" i tam dany wątek byłby "u siebie".
A w ten sposób wpływasz, że piszesz co jest Twoim zdaniem dobre, a jednocześnie negujesz zdanie innych na temat np tuj lub forsycji - to nic innego jak własnie wywieranie wpływu na innych i dobieranie roślin pod kątem własnego gustu.
No jeszcze lepiej, wizje... To już prędzej co do doboru farb się dogadają niż wizji...
I tu się zgadzam:
Rozumiem punkt widzenia autora wątku - chce mieć u siebie rośliny, które dają pożytek jemu i otoczeniu (wliczając wróble, owady itd). Jest to chwalebne i godne naśladowania.
ALE: nadużyciem jest nazywanie chwastem lub plastikiem roślin, które NAM wydają się akurat w tym momencie nie dającymi pożytku. Piszę "w tym momencie" bo za chwilę może się okazać, że i forsycja zostanie wyniesiona na piedestał jako np. roślina lecznicza; jak na razie przypuszcza się (nie zostało to jeszcze dokładnie zbadane), że kwiaty forsycji jako praktycznie jedyne w świecie roślin wytwarzają laktozę - cukier który zwykle znajduje się tylko w mleku zwierzęcym.
Tym niemniej, ani jedna ani druga strona sporu nie powinna narzucać innym swojego, subiektywnego punktu widzenia - jeśli roślina nie jest ekspansywna i nie atakuje środowiska, nie ma powodu jej deprecjonować.
Roślina doprawdy nie ma obowiązku być POŻYTECZNĄ - jeśli jest pożyteczną dla kogoś (ptaka, owada, ssaka), to ma w tym swój cel i swoje korzyści. Nie robi niczego bezinteresownie, naprawdę. Gdyby jej się to nie opłacało, nie pachniałaby pięknie albo nie śmierdziała, nie miałaby czerwonych owoców czy kolorowych liści. Jest częścią skomplikowanego systemu i nie jej wina, że wyrwaliśmy ją z jej naturalnego środowiska, gdzie była doskonale dopasowanym ogniwem w łańcuchu.
"A w ten sposób wpływasz, że piszesz co jest Twoim zdaniem dobre, a jednocześnie negujesz zdanie innych na temat np tuj lub forsycji - to nic innego jak własnie wywieranie wpływu na innych i dobieranie roślin pod kątem własnego gustu.
No jeszcze lepiej, wizje... To już prędzej co do doboru farb się dogadają niż wizji..."
Wręcz przeciwnie, nigdzie nie piszę co jest dobre, a tylko bronię roślin atakowanych. Gdzieś pisałam, że dobrze mieć forsycję? Albo tuje?
"No jeszcze lepiej, wizje... To już prędzej co do doboru farb się dogadają niż wizji..." - ale niby po co mieliby się dogadywać? W jakim celu? W sztuce nie ma miejsca na dogadywanie się.