Ja powiem krótko
Wstaliśmy o 4 rano > jechaliśmy po Emila na Kaliski i jak wyszłam do samochodu to już miałam dość

na dworcu odczekaliśmy 30minut

bo pociąg miał spóźnienie

wywiało mnie i weszliśmy do takiej zaszklonej poczekalni na peronie :P było dobrze bo nie wiało :P ale przyszła grupka młodzieży niby grzecznie , ale tak keneli że M zaproponował żeby wyjść

jak Emil podjechał to już szczękałam zębami i palce mi zgrabiały

jak wróciliśmy około 5.30 było 1.9*

na 3 piętrze :P na zawietrznej

od wschodu > środek podwórka
Nic dodać nic ująć
Reszty dnia Wam nie opowiem żebyście nie zamarzły :P
Jeszcze czuje że mam kości zimne

Jestem jednak dobrej myśli że to jeszcze nie jest zima i jeszcze ciepło wróci

tego Wam i sobie życzę > trzeba być dobrej myśli :P