Asiu, nie pomyślałam o odwiedzających w kategorii zbliżających się świąt! Faktycznie planuję kaczkę - nie musiałabym kupować ;-)) Zasypywać nie będziemy... PanM został uspokojony i ugłaskany ;-)
Dzięki za miłe słowa!
Asieńko, ta opcja nie wchodzi w grę
Małgoś, oczko nie za duże na osiedlenie się, ale miło mi było gościć tę parę
Andziu, temat zasypania nie jest brany pod uwagę!
Małgosiu, niewykluczone! Z inwentaryzacji po wizycie ostała się jedna ryba... mam nadzieję, że reszta w stresie siedzi za kamieniami!
Żurawie rzeczywiście hałasują... gorsze są czaple, bo te z nieba widzą wszelkie oczka wodne... siadają na kamieniu nad wodą i... spokojnie czekają. Kilka lat temu, jedna taka czapla zdziesiątkowała nam ryby z kilkudziesięciu do kilku... wrrr!
Mireczko, myślę, że jeszcze nam wystarczy sił na dźwiganie worków z ziemią czy korą, przesadzanie roślin, metamorfozy rabat. Sił dodaje pasja, chociaż mam świadomość, że w pewnym wieku chciałoby się, a już nie bardzo można. Widzę po swojej mamie, która w tym roku kończy 65 lat, że już szarpanie się nie wchodzi w grę. To naturalna, chociaż nie ukrywam, że smutna kolej rzeczy.
Bądźmy optymistami!
Marzko, wszystko skończyło się dobrze, ale było niebezpiecznie. Jak widać, na każdym kroku trzeba uważać.
Dywan rzeczywiście ładnie się zazielenił, ale chwasty wymagają oprysku!
Kasiu, po wczorajszym wpisie Lesi pobiegłam sprawdzać róże... na szczęście nie ma jeszcze tego dziadostwa, ale boję się, że ten rok wyjątkowo da nam w kość, jeśli chodzi o insekty. Czy u Ciebie też się już pojawiły? Nie kryję, że mam trochę zaległości w Twoim wątku, Kasiu. Mój C.W. odszedł w ubiegłym roku z tego świata na fytoftorozę, ale z obserwacji kwitł obficie wiosną, a w sierpniu delikatniej, ale zawsze. Szkoda mi, że już go nie mam! To był piękny egzemplarz...
Pozdrowienia!
Agusia, też mi ulżyło, że jakimś cudem zamknęłam powiekę... było groźnie, a oko boli do tej pory.
U mnie dziś istna sinusoida w pogodzie... deszcz, grad, a teraz mocne słońce. Ogród jest mocno podlany i zielenieje w oczach... Cieszę się, że i Ty doczekałaś się opadów!
Miłego popołudnia...
Andziu, następnym razem zrobię Ci sesję Glauci

Sosenka rośnie u mnie trzeci sezon i jestem z niej bardzo zadowolona... pod koniec lata dość mocno żółkną jej ubiegłoroczne igły - nie przejmuj się tym, to normalne zjawisko. Swojej nie przycinam i pozwalam rosnąć jak chce. Wiosną dostaje nawóz, do tego jest codziennie podlewana i to jej wystarcza.
Buziaki!
Moniko, cieszę się, że masz tak niestresującą pracę. To niezwykle cenne w dzisiejszych czasach. Dzięki temu śpisz dobrze, mając siły na przenoszenie gór codzienności. Ławeczki i ja będę po świętach odnawiać - już czas na zeszlifowanie i pomalowanie.
Wielkanoc traktuję lajtowo jeśli chodzi o przygotowania - ot, coś lepszego do jedzenia, ale bez typowego przejadania się. Spacer, relaks - na to stawiam.
Miłego dnia!
Justi, jak czytam Wasze wpisy, to rzeczywiście C.W. można uznać za wyjątkową odmianę różanecznika. Mój zawsze kwitł obficie wiosną i delikatnie w sierpniu. Szczerze żałuję, że już go nie mam... może jeszcze spróbuję! Czy Twoje rh już szykują się do kwitnienia?
Beti, bardzo dziękuję za budujące słowa. Wiesz, nigdy nie wiadomo, jaka przyszłość czeka człowieka za rogiem... to wykształcenie bardzo mi się przyda - i jako samorozwój i może kiedyś zawodowo. Kto wie. W każdym razie widzę, że decyzja o rozpoczęciu edukacji była strzałem w dziesiątkę.
Jestem ciekawa, jaki będzie sezon, na progu którego jesteśmy... boję się chorób i liczę, że kupiony przez nas nawóz i oprysk sprawdzi się w trudnych dla roślin warunkach.
Uaktywnij swój wątek, proszę... stęskniłam się za obrazkami z Twojej uroczej działeczki...
Feluś, jak widać, Twoje różaneczniki różnie przezimowały. Myślę, że nie ma co się stresować... oba zakwitną, jak nie wiosną, to w sierpniu
Po dzisiejszym deszczowym dniu, pełnym zmiennych okoliczności pogodowych, cudowne popołudnie:
